Wielkie ciachowe formułowe podsumowanie sezonu

Ale to już było i nie wróci więcej, chciało by się powiedzieć. Przynajmniej przez najbliższe 5 miesięcy, bo tyle przyjdzie nam poczekać na kolejny sezon zmagań w Formule 1. Ciacha oczywiście przygotowały dla Was swoje podsumowanie niezwykle ciekawego i obfitującego w wiele niespodziewanych zdarzeń na torze i poza nim sezonu. Kto był najlepszy? Kto najprzystojniejszy? A kto wywołał największy skandal? Tego dowiecie się poniżej.  

Największe ciacho: Fernando Alonso

Jakiś czas temu w naszej sondzie na największe ciacho formuły wytypowałyście Jensona Buttona. Z wyborem tym absolutnie się zgadzamy, ale nie samą urodą sportowców ciacha żyją (od kiedy, można by zapytać, ale po co zadawać pytania bezsensowne). Przystojnego Anglika nie miałyśmy nawet okazji za bardzo oglądać, poza ujęciami jego cudnego ciała wysiadającego z dymiącego bolidu, tudzież wozu dublowanego przez innych kierowców. Hiszpana natomiast mogłyśmy podziwiać kilka razy uśmiechającego się i machającego do nas z podium, chociaż też przecież najszybszym samochodem w stawce nie dysponował. Mimo dosyć mocnej konkurencji, by wspomnieć chociażby zimnego Kimiego Raikkonena czy gorącego Latynosa Nelsona Piqueta, to właśnie Fernando ma naszym zdaniem najwięcej uroku spośród wszystkich kierowców.

Najlepszy kierowca: Robert Kubica

Niesamowitego wrażenia jakie zrobił na wszystkich nasz Robert nie są w  stanie zatrzeć nawet ostatnie niepowodzenia, tym bardziej że są to raczej niepowodzenia teamu niż samego kierowcy. Na Polaka jako najlepszego w tym sezonie wskazują jego konkurenci z toru , a także eksperci . Ciacha absolutnie się z tym typem zgadzają.

Największy pechowiec: Heikki Kovalainen

Drugi kierowca McLarena z pewnością tego sezonu do udanych zaliczyć nie może. Swoją drogą, czy jakikolwiek kierowca ze statusem drugiego kierowcy teamu McLaren może mieć udany sezon? Nawet grzeczny i posłuszny przez większą część sezonu Fin nie wytrzymał i przyznał to, co wszyscy wiedzą od dawna - że w brytyjskim zespole faworyzowany jest Lewis Hamilton . Do tego dochodzi niezliczona ilość awarii i poważnie wyglądający wypadek podczas GP Hiszpanii. Co jak co, ale łatwego życia w tym sezonie to Heikki nie miał.

Wróg publiczny numer 1: Lewis Hamilton

Nie lubią go inni kierowcy, nie lubią go kibice, podobno nawet w samej ekipie McLarena nie jest bożyszczem, delikatnie mówiąc. Wszystko przez arogancję, bezczelność i stwarzający zagrożenie dla innych kierowców styl jazdy. Jak całą sprawę komentuję sam zainteresowany? " Jeśli jesteś w czymś naprawdę dobry - budzisz zazdrość. " Cały Lewis. Swoją drogą, jego ukochana też podobno nie jest darzona szczególną sympatią przez pozostałe członkinie Pussycat Dolls. Swój ciągnie do swego?

Największy skandalista: Max Mosley

Jeśli myślałyście, że skandale, seks-taśmy i tym podobne to domena gwiazdek pokroju Paris Hilton i absolutnie nie dotyczyj naszej ukochanej dyscypliny, to byłyście w błędzie. W tym sezonie o dodatkowe atrakcje dla fanów F1 postarał się sam szef Międzynarodowej Federacji Samochodowej (FIA), 67-letni Max Mosley. W marcu światło dzienne ujrzało nagranie jego, zabawiającego się z 5 (słownie pięcioma!) prostytutkami. W dodatku, hasłem przewodnim orgii był sadomasochizm i nazizm. Jeśli ktoś jest zainteresowany szczegółami, zapraszamy tutaj . My jakoś nie mamy na to apetytu.

Najładniejsza WAG : Nicole Scherzinger. Żartujemy. Tak naprawdę: Elisabetta Gregoriaci . Czyli śliczna żona szefa teamu Renault, Flavio Briatore, o której rozpisywało się już wielu męskich szowinistów , toteż my jakoś szczególnie nie będziemy.

Najgłupsza mina Felipe Massy

Mając ciągle w pamięci łzy brazylijskiego kierowcy po ostatnim wyścigu, przez które stopniały nawet najtwardsze serca w Redakcji, nie chcemy się bardzo nad nim znęcać. Nad wyraz żywa mimika Brazylijczyka, mówiąc dyplomatycznie, musi zostać odnotowana w naszym podsumowaniu. A więc najgłupsza mina sezonu 2008 wygląda tak:

Musimy jednak oddać sprawiedliwość Felipe, bo jest on także bohaterem najsłodszego zdjęcia sezonu :

 A na sam koniec, specjalne wyróżnienie imienia Żwirka  i Muchomorka za najefektowniejszy wyjazd z toru. Inaczej stać się nie mogło, nagroda ta trafia do rąk Lewisa Hamiltona. Co prawda tym razem obeszło się bez udziału żwirku wokół toru, ale było równie widowiskowo. I pomyśleć, że takie błędy robi tegoroczny mistrz świata.

W ostatecznym werdykcie trzeba przyznać, że był to sezon ciekawy, a nudnych niedzielnych procesji na torach byłe tyle, co kot napłakał. Pozostaje nam wyrazić nadzieje, że przyszły sezon będzie równie ekscytujący i trzymający w napięciu dosłownie do samego końca.

ruby blue

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.