10 powodów dla których powinnaś kibicować Juventusowi Turyn

Juventus Turyn to jeden z najpopularniejszych włoskich klubów, jaki kiedykolwiek powstał. Nigdy nie ukrywałyśmy swojej sympatii do Starej Damy, która obecnie powraca do wielkiej formy. W sezonie 2006/07 Juve został zdegradowany do Serii B za udział w słynnej już włoskiej aferze korupcyjnej Calciopoli. Wtedy też wiele gwiazd zachowało się na nasz gust dość niewdzięcznie i postanowiło opuścić Stadio Olimpico di Torino. Po przerwie jednak osłabiony klub z Turynu błyskawicznie awansował do Serii A, a swój powrót zaznaczył ostatecznie wysokim, 3. miejscem w tabeli. Obecnie walczy w rozgrywkach Champions League, gdzie radzi sobie bardzo dobrze - przypominamy choćby wynik 2:1 z Realem Madryt.  Twarzą, sercem i mózgiem drużyny jest Alessandro del Piero, który z Bianconeri rozegrał już ponad 500 meczów. My do Włochów zawsze miałyśmy słabość, dlatego siebie do kibicowania Starej Damie nie musimy ani trochę przekonywać. Dla nieświadomych nieziemskiej urody jej zawodników zalet i potencjału drużyny stworzyłyśmy jednak poniższy zbiór plusów.  

1. Alex del Piero, czyli symbol włoskiej piłki. Na boisku i poza nim, niezastąpiony i prawdziwy kapitan. Pozostałe kluby z pewnością zazdroszczą Bianconeri takiego zawodnika. My też, choć pewnie z innych powodów. Zawsze nas coś w nim intrygowało.

2. Amauri de Oliveira Carvalho - nowy i bardzo atrakcyjny nabytek klubu z Turynu. My juz dawno straciłyśmy dla niego głowę, a teraz czas na Was. Do władz klubu zwracamy się z prośbą o więcej transferów, mających na celu przyciągnięcie taaakich ciach.

3. Gigi Buffon, który należy do ścisłej czołówki naszych ulubieńców. Obecnie jeden z najlepszych bramkarzy na globie, aktualny Mistrz Świata. Niezastąpiony między słupkami bramki, a także w męskiej szatni . Facet, który w każdej fryzurze i z każdą, nawet najgłupszą miną, wygląda niesamowicie.

Ten pan  zdecydowanie jest w stanie przyprawić nas o dreszczeTen pan zdecydowanie jest w stanie przyprawić nas o dreszcze REUTERS/TONY GENTILE

4. Juve to najbardziej utytułowany włoski klub. Rekordowa liczba 27 tytułów mistrzów kraju mówi sama za siebie. Dodajmy do tego jeszcze dwa Puchary Mistrzów, trzy Puchary UEFA i dwa Superpuchary Europy. Gdyby przetopić wszystkie zdobyte przez tę ekipę trofea, można by zbudować największą na świecie konstrukcję metalową.

5. Według włoskich sondaży opinii publicznej, aż 32% mieszkańców Włoch kibicuje właśnie Bianconeri. Nie jest to może większość, ale prawdopodobieństwo spotkania na swej drodze boskiego Italiano rozkochanego w Starej Damie - wysokie. W takiej sytuacji dobrze by było tez być w tej Damie rozkochaną.

6. Po latach przerwy Bianconeri bezproblemowo wrócili do europejskiej piłki. Gloria facetom o mentalności zwycięzców.

7. Włodarze Juventusu od lat szlifują diamenty europejskiej piłki, takie jak choćby Zidane czy Cannavaro. Obaj panowie wypowiadają się o swojej grze w Juve jako najlepszym okresie w karierze. - Przejście do Juventusu, klubu, w którym pracuje się najciężej na świecie, to był wielki postęp. Wspiąłem się na poziom, którego nie osiągnąłbym nigdzie indziej - mówił kiedyś Zizou.

8. Juve jest kobietą, Starą Dama. Choć symboliczna, obecność płci pięknej w tym opanowanym przez mężczyzn sporcie, niezmiernie cieszy (chwilowo pomijamy przymiotnik "stara").

9. Przepiękne złote stroje wyjazdowe, domowe - biało czarne pasy - też zresztą niczego sobie. Przypominają nam więzienne wdzianka, a my zawsze lubiłyśmy niegrzecznych chłopców.

10. I najwięcej szczęścia na koniec - na dobre zakończenie tego lekkostrawnego posiłku:  Mauro Camoranesi, Albin Ekdal, Pavel Nedved, Vincenzo Iaquinta, David Trezeguet, Cristian Molinaro, Mahamed Sissoko, Tiago, Sebastian Giovinco. I jeszcze raz Alessandro dle Piero, Gianluigi Buffon i Amauri...

Po takich argumentach, nie macie innego wyjścia, jak właśnie kibicować Starej Damie. A dla fanek Bianconeri zapowiedź przyjemnych wieczorów:

sobota, 1 listopada godz.. 20.30, Juventus Turyn - AS Roma.

wtorek, 5 listopada, godz. 20.45,  Real Madryt - Juventus Turyn.

Marina

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.