Warto być może przedstawić wszystkich zamieszanych w to "dzieło": pierwszy na scenę wjeżdża Alex Rodriguez, słynny bejsbolista i rzekomy sprawca rozwodu Madonny, drugi to deskorolkarz Tony Hawk, trzeci - nasz milusiński, szczerozłoty Michael Phelps, a wreszcie główny gwiazdor przedstawienia, Kobe Bryant. Oni dobrze naprawdę ro(c)kują, a za dystans do siebie stawiamy im wielkie, różowe jak ich odzienie, piątki.
A to, że w podobnym wydaniu nie każdy jednak może się pokazywać, udowodnił już dawno temu Tom Cruise. Różnica jak pomiędzy poczwarką i motylem. Sorry, Tom.