Nie ma w tym przypadku być może absolutnego przewrotu, bo dłuższe kosmyki nadal widać, a blond pasemka tu i ówdzie prześwitują, ale przecież nie wymagamy od razu jeżyka. Niesforne włoski (na nasze oko układane pianką - pomysł do wykorzystania, chłopcy, i nie ma się tu czego wstydzić) zresztą bardzo nam się podobają i to wcale nie dlatego, że Torresem zachwycone byłybyśmy nawet wtedy, gdyby na łowie miał afro lub warkoczyki w stylu rasta.
A tymczasem we wczorajszym meczu w ramach rozgrywek o Carling Cup, Liverpool, drużyna przesłodziachnego Hiszpana, wygrała 2:1 z zespołem Crewe Alexandra. Torres wprawdzie gola nie zdobył, ale co najmniej dwukrotnie był bardzo blisko tego osiągnięcia. Benitez wpuścił Nando na boisko w 66. minucie i była to bardzo dobra decyzja - utrata włosów widać nie zaszkodziła przystojnemu napastnikowi.
Jak miło i przyjemnie jest znów widzieć tę buzię na boisku.