Liga Mistrzów ruszyła pełną parą - najlepsze fotki i podsumowania

Nie od dzisiaj piszemy Wam o rozgrywkach LM. Wczoraj jednak oficjalnie rozpoczęły się rozgrywki w ramach samej wielkiej Ligi - i nie mówimy tu o jakichś poślednich meczach eliminacyjnych czy kwalifikacjach. To, na co czekałyśmy całe wakacje, a przynajmniej od momentu zakończenia Euro 2008, nareszcie się ziściło. Ciacha , za Waszą zasługą, przetrwały futbolowo ogórkowy sezon, by teraz móc radośnie znów zacząć pisać o tym, co ważne. A po wczorajszych meczach już wiadomo, że wynik każdego spotkania będzie - jak zwykle zresztą - na wagę złota, każde zdjęcie - warte tysiąca słów, każdy nagi tors - prowokujący do błogich westchnień. A także do niezliczonych przemyśleń (tak, właśnie przemyśleń!). Refleksjami wysnutymi na podstawie wczorajszych doświadczeń dzielimy się z Wami poniżej.  

1. Chelsea pokonało Bordeaux. Jak praktycznie co sezon od momentu przejęcia klubu ze Stamford Bridge przez Romana Abramowicza, "The Blues" należą do ścisłego grona faworytów we wszystkich możliwych rozgrywkach i pucharach. Wczoraj londyńczycy tylko potwierdzili swoją klasę. W pięknym stylu, bo aż 4:0, pokonali u siebie ekipę z Bordeaux. Wspaniale spisał się w tym meczu Jose Bosingwa, który wczorajszego wieczora był najsilniejszym punktem swojego zespołu.

2. FC Liverpool z Fernando Torresem w składzie (yes!yes!yes!) zwyciężyło Olympique Marsylię 2:1. Torresik za bardzo się nie przemęczał, widać było, że jeszcze oszczędza się po kontuzji, tego samego nie można było jednak powiedzieć o Stevenie Gerrardzie. Kapiten "The Reds" zdobył wczoraj obydwie bramki dla liverpoolczków - a były to gole numer 97 i 98 dla tej drużyny. Nie mówiąc już nawet o tym, że w szczególności jeden z nich był niezwykłej doprawdy urody. I jeszcze ta radość w zwyczajowym już towarzystwie Nando.

3. CFR Cluj pokonało AS Romę 2:0. Słyszałyście kiedyś wcześniej, żeby rumuńska drużyna pokonała jeden z czołowych włoskich klubów? My też nie, a nawet jeśli, to wyparłyśmy to ze świadomości - w końcu do tego typu zdarzeń dochodzi raz na sto pięćdziesiąt lat. Legenda wielkiego Tottiego właśnie zaczyna powoli obracać się w popiół.

4. FC Barcelona może ostatnio nie imponowała zbyt porywającą grą, szczególnie przeciw Wiśle i na pewno nie w lidze hiszpańskiej, ale wczoraj pokazała swoje prawdziwe oblicze - oblicze wielkiej Barcy, do którego jesteśmy zdecydowanie bardziej przywiązane i nawykłe. Wczoraj Eto'o, Xavi Hernandez i koledzy wygrali z lizbońskim Sportingiem (włączając pięknie obnażony tors i bardziej jeszcze niż zwykle blond włosy Miguela Veloso) 3:1. Brawo, brawo, Barcelono!

5. Holenderski PSV Eindhoven uległ aż 0:3 Atletico Madryt. Kieszonkowy Sergio "Kun" Aguero od czasów Igrzysk Olimpijskich co najmniej nie przestaje błyszczeć. Widać, że niedoszłe jeszcze ojcostwo (dziecko wkrótce urodzi Aguero córka Diego Maradony, Giannina) wyraźnie mu służy. Wczoraj Argentyńczyk zanotował dwie bramki, jedną dołożył Maniche. Już nie możemy doczekać się pojedynków tej drużyny z innym grupowym rywalem, Liverpoolem. Mimo wszystko mamy nadzieję, że liverpoolczycy sprawią porządne lanie chłopakom z Madrytu.

A inne wyniki zobaczycie tutaj .

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.