Eliminacji do MŚ 2010 ciąg dalszy - najlepsze fotki i podsumowania

Kolejny eliminacyjny dzień za nami. Działo się wiele, widać było jeszcze więcej. Niespodzianki, oczekiwane tryumfy, piękne gole i szaleńcze zdzieranie koszulek - niczego nie zabrakło. Szkoda tylko, że najbliższe spotkania na tym szczeblu dopiero w październiku, bo do tego czasu raz, że cudownych widoków będzie jakby mniej, a dwa, że będziemy teraz godzinami głowić się, o czym Wam tu pisać (w najbliższym czasie liczcie na wzrost ilości tekstów w tematyce "brwi Ronaldo portugalskiego" i "brzuch Ronaldo brazylijskiego"). Powspominajmy zatem te piękne minione chwile, których wczoraj - zdecydowanie - było pod dostatkiem.  

1. Anglia wygrała z Chorwacją w Zagrzebiu 4:1! Wbrew prorokom angielskiej klęski, którzy po zeszłorocznym meczu eliminacyjnym ME pomiędzy tymi dwoma drużynami ogłosili totalny rozpad wyspiarskiej ekipy, podopieczni Fabio Capello pokonali swojego wroga publicznego numer 1/2 (na wymianę z Niemcami) i rozgromili zespół Slavena Bilicia, a do tego na Bałkanach. Najbardziej zaskoczony musiał być sam trener Chorwtów, który jeszcze tydzień temu opowiadał, ze Anglicy nie umieją grać i są leniwi. Po wczorajszym starciu raczej zmienił zdanie. Nie próbował nawet zwalić winy na czerwoną kartkę Roberta Kovaca, który łokciem omal nie rozpłatał czaszki Joe Cole'a. Mimo szokującego widoku broczącego krwią kolegi, synowie Albionu zeszli jednak z boiska pewnie, w glorii zwycięzców. A Capello, głównie ze względu na wymianę Davida Beckhama na Theo Walcotta, zyskał już w Anglii miano cudotwórcy. Miło popatrzeć, że niektórym naszym faworytom się wiedzie.

2. Bo wiedzie się też i Francuzom. Trójkolorowi nareszcie przerwali przykry dla oczu i duszy kibica impas, wygrywając wczoraj z Serbią 2:1. Mamy nadzieję, że gole Henry'ego i Anelki to tylko początek serii pomyślnych zdarzeń dla ekipy Raymonda Domenecha. Chociaż samego szkoleniowca najchętniej byśmy się po prostu pozbyły.

3. Nie mieli szczęścia natomiast Portugalczycy, którzy niespodziewanie przegrali z Duńczykami 2:3 i to prowadząc aż do 84. minuty! Szkoda jednak, że Cristiano Ronaldo jest kontuzjowany, bo byłoby kogo obwinić, a tak to trudno znaleźć sprawców tej porażki (co niektórzy wskazują na sędziującego w tym spotkaniu Howarda Webba - tak, tego samego Webba ). W naszym jednak wypadku smutek jest praktycznie wcale, o ile w ogóle, nieodczuwalny. Duńczyków, z dzielnym "Kanonierem" Niklasem Bendtnerem, lubimy bowiem bardziej niż bardzo.

4. Nie do końca w tej rundzie powiodło się również Niemcom. Wicemistrzowie Europy za nic nie mogli poradzić sobie z Finlandią, aż wreszcie skończyło się na remisie 3:3. Niby rozumiemy, bo na podstawie doświadczeń pamiętamy, że waleczni Finowie mogą być nie lada problemem (patrzcie: eliminacje do Euro 2008). "Nawet" Polacy z nimi się męczyli. A wczoraj, gdyby nie Klose...Niemcy, dziękujcie polskiej ziemi, że taki skarb wydała!

5. Hiszpania pokonała Armenię 4:0. Do przewidzenia, do radości, do brze.

Pozostałe wyniki zobaczycie tutaj .

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.