Alonso, choć nie powalił nas na kolana potężną posturą, to jednak nadrobił przemiłą osobowością. Jako gość w naszym kraju zachowywał się bardzo uprzejmie i nie omieszkał pochwalić naszego narodowego bohatera i powodu do dumy, czyli kolegę z torów wyścigowych, Roberta Kubicę. Zaznaczył, że mimo iż Polak raczej nie zdobędzie najważniejszych tytułów w tym ani prawdopodobnie przyszłym sezonie, to jednak jest jeszcze młody, a talentu mu nie brakuje. Kierowca Renault zabłysnął także, darowując na rzecz fundacji Jurka Owsiaka swój własnoręcznie podpisany kask.
I tylko jednym czynem szybki jak błyskawica Fernando popsuł nam troszeczkę humory - w momencie, gdy sprawił ogormne manto innemu naszemu sztandarowemu kierowcy, Krzysztofowi Hołowczycowi. Panowie zmierzyli się na symulatorach i nie da się, niestety, ukryć tego, że Alonso pozostawił "Hołka" daleko, daleko w tyle. To jakby Phelps ścigał się z pływakiem z Gwinei Równikowej .
To już druga wizyta Alonso w Polsce. I znów przebieg praktycznie idealny. Zapraszamy zatem częściej - takie miłe ciacha zawsze nad Wisłą chętnie są widziane.
A może któraś z Was miała okazję przyjrzeć się Fernando z bliska?