1. Finałowe mecze w dyscyplinach drużynowych to jest to. W niedzielę atrakcja goniła atrakcję, a my przez bite 5 godzin pozostawałyśmy w stanie bezustannego podekscytowania. Nie przeszkadzał nawet brak reprezentantów naszego kraju - dopiero przy ceremoniach rozdawania medali kręciła się nam łezka w oku na myśl, jak pięknie by to było, gdyby na którymś ze stopni podium pojawili się jacyś Polacy...
2. Oszczepnicy zrobili na nas niesamowite wrażenie. Chłopaki do oszczepów! To ewidentnie wpływa na wygląd.
3. W ogóle liczba nieziemsko przystojnych facetów w ciągu ostatnich dwóch dni absolutnie zwaliła nas z nóg. Organizatorzy trzymali ich po prostu w zanadrzu, by na koniec wyciągnąć najlepsze asy z rękawa.
4. Nasi szczypiorniści zajęli "dobre, piąte miejsce". Choć się zgadzamy i mocno pochwalamy taką postawę waleczności, to jednak nie możemy się oprzeć wrażeniu, że całe to określenie brzmi ironicznie.
5. Polskie kobiet górą w weekendy, przynajmniej te ostatnie.
6. Suma sumarum, było cudownie i ciekawie - mimo że w Chinach - i za to krajowi środka dziękujemy. Broniłyśmy się bardzo, ale nie udało się nie ulec olimpijskiej magii. Cóż, skoro bojkot nie wyszedł, będziemy wspomagać Tybetańczyków w inny sposób. Obiecujemy.