. .
Na łamach pisma toczyła się dyskusja o stylu Rafaela Nadala- bądź jak kto woli: jego braku. I wyobraźcie sobie, że wypadła ona na korzyść hiszpańskiego tenisisty! Zacznijmy od włosów. Na zdjęciach, jak zwykle u Hiszpana, są w nieładzie, ale jest to nieład celowy i starannie dopracowany. Czarne kosmyki włosów, dzięki odpowiedniej ilości żelu (tak, żel czasami się przydaje i w normalnych ilościach jest jak najbardziej dozwolony), kręcą się dokładnie tak jak powinny. Lekko unoszą się nad ramionami i nie sprawiają wrażenia, jak to zwykle bywa, niemytych od tygodni. Do tego niesamowite światłocienie, które dodają sesji tajemniczości i niezwykle podkreślają sylwetkę. A zwłaszcza piorunujące wrażenie sprawiają bicepsy tenisisty. Autorzy artykułu porównali je do dojrzałego bakłażana. Nic dodać nic ująć. Świetne ciało to zawsze był atut Hiszpana.
No cóż, kto wie, może za krótkie pięć minut w towarzystwie Rafy, pozwoliłybyśmy się nawet aresztować?