Dziś rano naszego czasu reprezentanci USA w sztafecie 4x100m stylem dowolnym zdobyli złoto i pobili kolejny rekord świata. Było pięknie, emocjonująco (czwarty z Amerykanów, Jason Lezak, na ostatniej zmianie wyprowadził swoja ekipę z trzeciego na pierwsze miejsce) i bardzo ciachowato. Co mogło lekko zasmucać, to trzecie dopiero miejsce uroczych Australijczyków. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło - na drugim miejscu ze srebrnym medalem wylądowali równie uroczy Francuzi.
Ciacha się cieszą niezmiernie, a wieczorem, po całym kolejnym szalonym dniu Igrzysk, biegną na basen poćwiczyć swojego motylka. Może spotkamy tam innych pretendentów do medali - na następnej Olimpiadzie.