Andy Roddick przegrywa z ...

Nie, nie jest to ani żołnierz w trakcie porannej musztry, ani magicznymi siłami wskrzeszony do życia taboret, ani człekokształtny skorpion, ani nawet most Brooklyński.  

Ten nietypowy na korcie kształt, uchwycony w nietypowej na korcie pozie, to tylko Janko Tipsarević, o którym pisałyśmy już przy innych okazjach. Jest on serbskim tenisistą - w gruncie rzeczy niezłym ciachem - który ma jednak słabość do mało twarzowych okularów. Z konieczności czy też dla wygody Janko nosi również na nosie zdecydowanie ujmujący uroku plaster.

Niezależnie od tego, co sobie jednak na twarzy przyklei, to faktem jest, że wreszcie pokonał on jakiegoś znaczącego gracza. Bo Andy Roddick, choć od czasu zaręczyn co najmniej wyraźnie nie w formie, to przecież jeden z najlepszych w swoim fachu na świecie - w chili obecnej, jak twierdza oficjalne statystyki, szósty najlepszy (podczas gdy jego pogromca jest na razie 40.).

Czyżby ekscentryczny chwilami Janko miał teraz dołączyć do tej wyjątkowej dynastii serbskich mistrzów? Byłby to już kolejny obok Nole Djokovicia, Any Ivanović i Jeleny Janković zawodnik z sukcesami uprawiający "biały sport", pochodzący z tej właśnie części byłej Jugosławii. Ciekawe, na czym polega tajemnica tego narodu.

Fankom Roddicka oczywiście gorąco współczujemy - Andy robił, co mógł, ale nie pomogło mu nawet ostentacyjne zdejmowanie koszulki - a także informujemy o pojawieniu się na trawiastych kortach wimbledońskich świeżo skądś wydobytego ciacha, Brytyjczyka Chrisa Eatona. Prorokujemy, że jeszcze o nim usłyszycie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.