Ale oglądając zdjęcia McLoughlin z pięknych plaż Barbadosu dochodzimy jednak do wniosku, że dziewczyna dobrze zrobiła, że tam pojechała. Kiedy patrzymy na jej fotki, te w bikini (tak na marginesie, panterka wiecznie żywa), dochodzimy do wniosku, że te krągłości na ciele Coleen są dla nas bardzo budujące. Jak widać nawet WAGs nie są ideałami. Dobrze, że o tym wiedzą. - Nie mam figury modelki. Wiem o tym, ale dopóki czuję się zdrowa, nie mam zarzutów do swojego ciała. To przecież najważniejsze. - twierdzi McLoughlin.
Prasa angielska natomiast rozpływa się wręcz nad wyglądem McLoughlin, przypominając nieustannie, że jeszcze jakiś czas temu Coleen nie wyglądała aż tak....hm, szczupło. Cóż, inne standardy ewidentnie panują na wyspach.
Dodajmy jeszcze, że Coleen pojechała na Barbados bez Wayne'a. Podziwiamy zaufanie przyszłego małżonka do ukochanej (w drugą stronę, możemy się założyć, to by nie przeszło). Nic dziwnego - on, mimo dość podłej urody facjaty, może mieć każdą. Ona bez niego jest nikim. Nawet jeśli dość atrakcyjnym nikim.
c