McLoughlin na Barbadosie

Może Was to zdziwi, ale ponoć nawet WAGs potrzebują wakacji. Nas to dziwi i to bardzo. Bo przecież gdyby tak przyjrzeć się im bliżej, a my przyglądamy się tym paniom dość uważnie, to całe ich życie jest jak bajka i wieczne wakacje. Od czego tu odpoczywać? Od czego uciekać? A jednak nawet one, żony i dziewczyny piłkarzy mają swoje potrzeby i od tego nicnierobienia też czasem muszą odetchnąć. Taka Coleen McLoughlin na przykład ma sporo na głowie. Planuje ślub i jest narzeczoną Wayne'a Rooney'a (ten cały biznes perfumeryjno-kosmetyczny pomijamy, a pisania bajeczek dla dzieci nawet nie komentujemy). Sporo tych obowiązków, prawda?  

Ale oglądając zdjęcia McLoughlin z pięknych plaż Barbadosu dochodzimy jednak do wniosku, że dziewczyna dobrze zrobiła, że tam pojechała. Kiedy patrzymy na jej fotki, te w bikini (tak na marginesie, panterka wiecznie żywa), dochodzimy do wniosku, że te krągłości na ciele Coleen są dla nas bardzo budujące. Jak widać nawet WAGs nie są ideałami. Dobrze, że o tym wiedzą. - Nie mam figury modelki. Wiem o tym, ale dopóki czuję się zdrowa, nie mam zarzutów do swojego ciała. To przecież najważniejsze. - twierdzi McLoughlin.

Prasa angielska natomiast rozpływa się wręcz nad wyglądem McLoughlin, przypominając nieustannie, że jeszcze jakiś czas temu Coleen nie wyglądała aż tak....hm, szczupło. Cóż, inne standardy ewidentnie panują na wyspach.

Dodajmy jeszcze, że Coleen pojechała na Barbados bez Wayne'a. Podziwiamy zaufanie przyszłego małżonka do ukochanej (w drugą stronę, możemy się założyć, to by nie przeszło). Nic dziwnego - on, mimo dość podłej urody facjaty, może mieć każdą. Ona bez niego jest nikim. Nawet jeśli dość atrakcyjnym nikim.

c

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.