Ciacho dnia: "M" jak Marat, "em" jak emocje

Obsesji Ciach na punkcie Safina ciąg dalszy. Nie będziemy już nawet udawać, że mamy ochotę pisać o kimkolwiek innym. Piękny Rosjanin zachwyca nas w każdym ruchu, geście, na każdej fotografii. Wczoraj doprowadził nas do ekstatycznej niemal radości, wygrywając mecz z Łotyszem Ernestsem Gubisem w ramach turnieju Australian Open. Oczywiście, najbardziej cieszymy się przede wszystkim z tego, że nadal będziemy mogły go oglądać w akcji. Byle tak dalej.  

Jak widzicie na zdjęciach, Marat do swojego zadania podszedł jak zwykle mocno emocjonalnie. Dowiódł tym samym swej iście ułańskiej fantazji. Wybuchy dzikiej radości i prawdziwie zwierzęca wściekłość jak zwykle były aż nader widoczne. Bynajmniej tego jednak nie krytykujemy. Dzięki tak wysokiemu stopniowi ekspresji tenisisty, przy wielu okazjach można było podziwiać napięte nerwowo mięśnie, wszystkie możliwe żyły odznaczające się na skórze (a to lubimy) oraz równiutkie rzędy snieżnobiałych zębów. I to iskrzące spojrzenie...

Po pierwszym w tym sezonie ważnym meczu Marat wyznał, że było to dla niego dość trudne spotkanie, ale powinno być coraz lepiej (taką i my mamy nadzieję).

Okazuje się też, że nasz Apollo niedawno zaczął uprawiac nowy sport - snowboard - i całkiem mu sie to podoba. Mamy nadzieje, że Safin jednak nie da sie uwieść zimowemu szaleństwu. Do jazdy na deskę wkłada się grube ubrania, co nie pozwoliłoby nam więcej oglądać takich zdjęć .

W czwartek Marat w drugiej rundzie zmierzy się z Marcosem Baghdatisem z Cypru. Będziemy tak mocno trzymać kciuki, że aż połamią nam się paluszki.

Więcej o:
Copyright © Agora SA