Antyciacha tygodnia: drużyna New York Knicks

Kiedyś kochałyśmy tę drużynę. Nazywałyśmy ich naszymi bohaterami ze wspaniałego Wielkiego Jabłka. Byli niezawodni: Patrick Ewing, Marcus Camby, Allan Houston - to były prawdziwe legendy NBA. Dlatego z tym większym żalem patrzymy na to, co teraz dzieje z tym niegdyś wielkim zespołem. Wczoraj ideał sięgnął bruku - Knicks przegrali z Boston Celtics ( doskonale w tym sezonie grającymi, ale cóż to niby za usprawiedliwienie) aż 59:104. Ze łzami w oczach i łamiącym się głosem podsumowujemy - żenada. Chyba nawet laik zdaje sobie doskonale sprawę z tego, że taki wynik to absolutne kuriozum i klęska pokonanych. Nasz ideał sięgnął bruku.   

Czegóż się jednak spodziewać, skoro głównym gwiazdorem zespołu jest arogancki, skłócony z menadżerem i nierówny Stephon Marbury. Zawodnik, wśród mnóstwa wad, posiada także irytujący wąsik (a fe):

Na osłodę (ale tylko ze względów czysto estetycznych) nowojorczykom pozostaje nieodparcie pociągający David Lee . Ale chyba nawet on nie osłodzi goryczy 45-punktowej porażki. Chociaż...

d

2 metry 6 centymetrów, dziewczyny.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.