Okazuje się teraz, że niepojawienie się Robinho na treningu nazajutrz po wygranej Brazylii z Ekwadorem nie wynikało, jak się wcześniej spodziewałyśmy, z ilości wcześniej skonsumowanego alkoholu i namiętnych, acz męczących, kontaktów damsko - męskich (przypominamy magiczną liczbę czterdziestu kondomów!). Powód, jak twierdzi gracz Realu Madryt, był bardziej prozaiczny niż rozrywkowy styl życia, a wiąże się oczywiście ze słabą pamięcią. Robinho, biedaczek, po prostu zapomniał, że następnego dnia miał odbyć się mecz. Ciekawe.
Ciacha proponują, żeby Robinho, jakkolwiek zapewne niezastąpiony uczestnik balang, albo jadł mniej masła, albo nie opowiadał głupot. Ewentualnie sugerujemy pobieranie nauk u tego malca: