Kiedy piłka nie jest okrągła

Podczas kiedy my ekscytujemy się koszykarskimi porażkami naszej drużyny i z niecierpliwością czekamy na wielki mecz z Portugalią, olbrzymią część globu ogarnęło, jak co roku, szaleństwo rugby. Oto bowiem we Francji rozpoczęły się rozgrywki o Puchar Świata w tej dyscyplinie. O to cenne trofeum rywalizować będzie cała śmietanka rugbystów, czyli reprezentanci RPA, Nowej Zelandii, Anglii, Australii itp. - a wśród nich niemało prawdziwych ciasteczek.  Dla niezorientowanych w kwestii reguł tego sportu, do których przypuszczalnie można zaliczyć większość naszych Czytelniczek i Czytelników (my same musiałyśmy się trochę podkształcić), przedstawimy teraz pokrótce małe objaśnienie. Wiedzcie, że choć może brzmi to mało porywająco, to jeśli zaczniecie śledzić te rozgrywki, po pewnym czasie z całą pewnością się wciągniecie.  

W grze, prawie tak jak w piłce nożnej, mamy boisko, dwie 15-osobowe drużyny, owalny przedmiot zwany szumnie piłką oraz coś na kształt bramki. Tu jednak podobieństwa z futbolem się kończą, piłkę można bowiem podawać nie tylko nogą, ale również ręką. Zawodnicy zdobywają punkty za przyłożenie, czyli po prostu umieszczenie piłki na polu punktowym przeciwnika (5 punktów), po przyłożeniu mogą zdobyć dodatkowo 3 punkty za ''strzelenie gola'' na bramkę. Golkiperów nie ma (stąd pewnie brak zainteresowania rugby w Polsce, w końcu nasz naród wydaje na świat prawie wyłącznie doskonałych bramkarzy), może dlatego, że piłka musi przelecieć nad poprzeczką, zawieszoną na wysokości 3 metrów. A teraz dochodzimy do najciekawszego punktu - w grze można ''szarżować rękoma, atakować przeciwnika, odpychać go wyciągniętą i wyprostowaną ręką z dłonią otwartą'', co często sprowadza się po prostu do regularnych bójek i przepychanek. Tak, tak, rugby brutalne jest.

Nic dziwnego zatem, że ten sport kojarzy nam się z brutalną męskością, nieugiętymi twardzielami i drapieżnymi cechami samczymi. Pomyślcie tylko, ci faceci nie znają bólu ni strachu, nie symulują fauli:

nie poddają się żadnym przeciwnościom losu, a, przede wszystkim, o większości z nich można powiedzieć ''kawał chłopa''. Tacy na pewno w każdej sytuacji staną w obronie swojej kobiety, przy nich wszystkie przedstawicielki płci pięknej, choćby nie wiadomo jak mężne, są kruche i delikatne jak stokrotki. Czy każda z nas skrycie nie marzy o takim umięśnionym mężczyźnie?

Jednakże poważnie rzecz biorąc, do największych przystojniaków w rugby należą na przykład Jonny Wilkinson, kapitan reprezentacji Anglii, obecnie kontuzjowany (jak się domyślacie, kontuzje u rugbystów nie należą do rzadkości)

Dan Carter z Nowej Zelandii

.

oraz Juan Martin Hernandez z Francji

.

A może macie swoje typy?

Żeby nie było, że jsteśmy daleko za murzynami - w Polsce też mamy swoją ligę rugby .

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.