Zgadnijcie co czytamy w punkcie pierwszym nowej umowy? Do Franka zawsze i wszędzie należy się zwracać per pan (ponoć tylko John Terry jest jedyną osobą, której te przykazania nie dotyczą). Dalej, w podpunkcie ''a'', dowiemy się, że przed meczem spiker odczytując nazwisko Anglika, ma je wymówić ze szczególną estymą, entuzjazmem wręcz. Należy mu się także szczególny szacunek zarówno ze strony kibiców, jak i kolegów z drużyny, którzy - tak byłoby najlepiej - powinni witać go oklaskami tam, gdzie się pojawi. Również w szatni.
Obsługa, czyli tak generalnie wszyscy pracownicy zatrudnieni w Chelsea Football Club, mają unikać kontaktu wzrokowego z ''Panem'' Lampardem. (Ciacha nie wiedzą co im grozi, jeśli złamią zakaz...).
Są też ''przykazania'' dla kolegów Lamparda. Kiedy ten strzeli gola, w jego pobliżu przez 5 sekund nie może znaleźć się żaden inny zawodnik Chelsea. Frank cieszy się z gola sam. Dodatkowo chce mieć osobną szatnię, w której zawsze znajdą się dwie butelki jednolitrowej wody mineralnej (najlepszej w Anglii), odpowiednio schłodzonej rzecz jasna.
Podobnych kwiatków jest jeszcze kilka. Musimy przyznać, że żeby komuś tak odbiła palma, to jeszcze nie widziałyśmy.