Kolejny dzień, kolejne oblewanie się wodą. Tym razem w szranki z miską wypełnioną lodowatą wodą stanął drugi po Ivanie Zaytsevie włoski siatkarz - Cristian Savani. Były kapitan reprezentacji (Crstian, serio nie mogłeś poczekać jeszcze sezon z tym końcem kariery?) chciał mieć to wszystko z głowy, bez ceregieli ściągnął koszulkę, pożyczył od żony miskę do prania, napełnił ją, wyszedł przed basen, chlust i idziemy do domu. No prawie.
Możemy prosić o powtórkę?