Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Dziś bez wielkiego wstępu, od razu zacznę z grubej rury. Na halę dotarłam pod koniec niespodziewanie zaciętego spotkania Bułgarów z Chińczykami, które tradycyjnie z pierwszych rzędów oglądali polscy siatkarze. Przystanęłam na sekundę, szukam sobie miejsca u góry wzrokiem, gdy wtem moje spojrzenia pada na siedzącego samotnie w drugim rzędzie Cichego Pita. I nagle cała trybuna prasowa wygląda tak:
No i cóż.
Dosiadłam się. Myślę sobie, nie wiem, może powinnam zapytać czy aby nie zajęte, ale musicie wiedzieć, że siatkarze (za co ich, swoją drogą, bardzo podziwiam) są mistrzami odizolowywania się od świata zewnętrznego na meczach. Widzę jednak, że Pit zezuje, ja też zezuje, nasze zezy się spotykają, pytam nieśmiało czy mogę, Pit jeszcze bardziej nieśmiało odpowiada, że "oczywiście, to ja tu komuś zająłem miejsce". (No wiem, mnie).
Posiedzieliśmy chwilkę, po czym widzę Cichy się zbiera, to już czas, myślę, zaraz zbierze się cała kadra i pójdą do szatni, ale nie siedzą i posiedzieli jeszcze z dobrych kilka minut. Kurde, myślicie, że spłoszyłam Cichego Pita? (Aparat miałam w torbie, a ręce przy sobie, przysięgam).
No i zostawił nas Piotrek samych, mnie i włosy Andrzeja. Ale ja siedziałam niewzruszona i nie zapomniałam po co przyjechałam na Memoriał.
ciacha.net
Pooglądaliśmy sobie wspólnie mecz (to znaczy Andrzej oglądał, ja wysyłałam 68 smsów z hasztagiem Cichy Pit), po czym chłopcy w końcu się zbierają i idą. Idzie Winiar, za nim Igła w słuchawkach, idzie reszta, o idzie, Buszek, ciągnie za sobą walizkę, co masz w tej walizce, lepiej, żeby były to żonkile.
Stwierdziłam, nic tu już po mnie, schodzę na płytę boiska, gdzie trwa właśnie niezwykle zacięta końcówka tie - breaka. Postanowiłam usiąść sobie, jak mi się przynajmniej wydawało, w miarę bezpiecznym miejscu i nie minęło 15 sekund kiedy pierwsza piłka już poleciała w moją stronę. Tym razem jednak w ostatniej chwili wyciągnęłam dłoń i obroniłam ten atak. (Jeśli oglądałyście pierwszy mecz w Polsacie, mam grube podejrzenia, że moja heroiczna obrona została uwieczniona na filmie, pod koniec rozgrzewki Polaków mama pisała mi zresztą smsy żebym im pomachała, więc jest duże prawdopodobieństwo, że mnie widziałyście i wiecie jak wyglądam, tylko błagam, nie mówcie Andrzejowi, chcę jeszcze kiedyś przyjść na jakiś mecz).
A wiecie co było najgorsze? Cios przyszedł z tej strony, z której nigdy bym się nie spodziewała. Od Chińczyków. I Wy, Chińczycy, przeciwko mnie? A ja tylko dla Was tu przyjechałam, tyle poświęciłam, i co, tak mi się odwdzięczacie. Koniec, nie ma, od teraz oficjalnie jestem na Memoriale żeby nakręcił dokument o skarpetach Niko Pencheva. (Bardzo fajne są to skarpety na jeszcze lepszych nogach, niestety kiedy chciałam zrobi ładne zdjęcie gdy Niko szedł na zagrywkę, bezczelnie zasłaniał mi sędzia linowy. Więc będzie beznadziejne):
ciacha.net
Swoją drogą muszę przyznać, że Bułgar zdecydowanie należy do grupy siatkarzy, których uroda, którą, owszem dostrzegałam, ale nigdy wielkiego wrażenia na mnie nie robiła, a teraz ahoj!
Taki ładny chłopaczek
Ale dobra, mecz się skończył, na boisko momentalnie wkroczyli Rosjanie. Jedno Wam powiem. Jestem na 98% przekonana, że nogi Muserskiego są dłuższe od całej mnie.
takie długie
I wiecie co, Spirik na żywo wygląda tak zupełnie niegroźnie, a nawet bym powiedziała, przyjaźnie.
No patrzcie, takitypowy roznosiciel mleka z Nowosybirska
Niestety zupełnie zapomniałam, że miałam przecież robić Spironiarski Watch, oprzytomniałam dopiero po końcowym gwizdku, kiedy chłopaki wstrzymali kolejkę podawania rąk przy siatce, tak się wyściskali.
Chodź tu stary
Wracając jednak do chronologii wydarzeń, opuszczam rozgrzewkę Rosjan, bo na boisko właśnie wbiegają Polacy. Jeszcze tylko szybkie zdjęcie z przyczajki Bułgarów czytających moją niedzielną relację...
ciacha.net
I idziemy. Tak, rozgrzewka. Wiecie, co się zaraz wydarzy. Ale właśnie, że nie. Stwierdziłam, że układ ćwiczeń Andrzeja mogłabym już teraz bez problemu sama odtworzyć, a Wy już pewnie macie dosyć tych zdjęć z rozciągania, no bo serio, ile można. Nudne, co nie? No. To zrobiłam filmik.
Zauważyłyście to uniesienie wzroku na ułamek sekundy? Jestem skończona.
Wszechświat oddał mi momentalne, tym razem ze strony rosyjskiej. I znowu odbiłam, ha! Teraz to wiecie, mogę sobie jednocześnie pisać smsy, dłubać w aparacie, wstawiać pranie, ubijać śmietanę, otwierać słoik z ogórkami, malować paznokcie, robić pieski z balonów, wycinać serwetki i odbijać wasze piłki, dawać, czekam, gdzie moje statuetki najlepszego libero turnieju?
Mimo wszystko postanowiłam przenieść się na drugą stronę, by lepiej przywitać się z chłopakami. Cześć Winiar.
To co, jakiś zumik?
ciacha.net
ciacha.net
Nie? No dobra. Przechodzę do Mateusza, jego można zumować godzinami, niczego nie zauważy.
ciacha.net
ciacha.net
ciacha.net
O, Zati.
Hejka.
No cześć
Kubi skupiony.
O, a któż tam siedzi, mój kolega!
ciacha.net
Pamiętasz jak graliśmy w dzieciństwie w siatkówkę na podwórku, ale ja niestety podczas sesji zdjęciowej szukałam piłki w sosnach?
Albo jak byliśmy w Egipcie i na zdjęciu zasłonił mnie Woicki, z czego śmialiśmy się całą drogę powrotną?
Złote czasy. No i tak, aha, rozgrzewka. Rosjanie robili jakieś dziwne ćwiczenie grupowe przy słupku...
Obie ekipy przeszły do zabaw z piłką, a mecz miał zacząć się lada moment. Zanim jeszcze, proszę państwa, specjalna niespodzianka! Margaret zaśpiewa dla nas premierowo hymn mistrzostw świata "Start a fire"! Co wyglądało mniej więcej tak:
Ale co ja Wam będę Margaret pokazywać, widziałyście pewnie w telewizji, zresztą, czy ja tu przyjechałam robić zdjęcia Margeret? Nie, przyjechałam robić zdjęcia siatkarzom reagującym na piosenkę Margaret.
Ej Karol nie przesadzaj, nie było tak źle
W pewnym momencie piosenkarka podbiegła do siatkarzy i chciała z nimi przybić piątki, ale Zati nie wiedział kto to, reszta słuchała żartu Winiara i tylko poczciwcy Marcin się zlitował.
Andrzej ostatecznie doszedł do wniosku, że w sumie spoko, za to Paweł Zagumny...
ciacha.net
ciacha.net
Ale patrzcie, takiemu Cichemu się podobało.
ciacha.net
Margaret skończyła, wreszcie mogliśmy zacząć mecz. Przyznam szczerze, że podczas pierwszego seta przemieniłam się raczej w regularnego kibica uznawszy, że bardziej od kilku fatalnie wykadrowanych zdjęć, chłopakom przyda się mój doping. Rosjanie lali nas okrutnie, a siedzenie tuż obok ich żywo reagującego sztabu szkoleniowego było nieco frustrujące i nie ukrywam, że momentami miałam ochotę zrobić im tam Rafała Buszka. No to tam zrobiłam parę ujęć ławki rezerwowych, ale to były dosłownie sekundy i kilka przypadkowych pstryknięć.
ciacha.net
ciacha.net
ciacha.net
ciacha.net
ciacha.net
Na drugą partię chciałam się przenieść na przeciwną stronę, ale nic z tego, pełna chata.
ciacha.net
Nawet Ryszard Bosek został oddelegowany na skrzynkę.
Irek, zamieniamy się co 15 minut, ok?
Usiadłam sobie zatem z boku znów dając się ponieść temu, co działo się na boisku, a był to set naszej wielkiej gonitwy i pięknego zwycięstwa.
ciacha.net
Uda się, czy nie uda?
Udało.
Po dwóch setach czekała nas dłuższa przerwa i, proszę państwa, niespodzianka! Margaret wystąpi dla nas ponownie! Druga niespodzianka, podczas tego występu nagrane zostaną sceny do oficjalnego teledysku! Piosenkarka tym razem zaczęła występ wychodząc z trybun, kibice szaleli, Margaret przybijała z nimi piątka, skakała, schodziła coraz niżej, ja się trochę nudziłam, więc postanowiłam sprawdzić, jak się bawią komentatorzy Polsatu.
Fajna piosenka, co nie? No.
Margaret skończyła śpiewać, ale co, nie, nie skończyła! Proszę państwa, niespodzianka, Margaret wystąpi przed nami jeszcze raz! Trzeci. Chyba trzeba było jeszcze dograć trochę scen do teledysku, a tym razem wyglądało to tak, że Margaret śpiewała i skakała po boisku, z kamerzystą biegającym wokół niej i rejestrującym każdy je ruch.
Serio? Tak teraz robi się teledyski w Polsce? To ja w takim razie w Krakowie nakręciłam 68 teledysków z Andrzejem Wroną. I się nie chwalę. Niestety w pewnym momencie cała akcja niebezpiecznie przeniosła się w moje rejony, więc jeśli w obsadzie klipu zobaczycie "dziewczyna, która trochę pisze smsy, trochę sprawdza w wyświetlaczu jak bardzo świeci jej się nos (tak, ciągle nie znalazłam swojego piórniczka)" to, owszem, będę to ja. Margaret ciągle śpiewała kiedy siatkarze wracali na boisko...
A idź
I skończyła w momencie kiedy zaczęli się rozgrzewać. (Przed zejściem z boiska zdążyła nawet podać piłkę swojemu nowemu najlepszemu przyjacielowi Marcinowi Możdżonkowi). Na trzeciego seta przeniosłam się w sprawdzone miejsce przy siatce, ale nieco się spóźniłam, i co, jak to, kiedy Andrzej wszedł na boisko?
Dobra, picspam "Andrzej i siatka" był wczoraj, wystarczy (trochę znajdziecie galerii), albo dobra, jedno zdjęcie.
Sorry Mateusz
Ciężko, jednakże, nie robić zdjęć, kiedy Wrona i Winiarski stoją pod siatką razem.
No i tak jakoś powiem Wam zleciały mi te sety strasznie, czwartego postanowiłam spędzić na stronie rosyjskiej i zrobić im kilka zdjęć.
Żartowałam.
ciacha.net
Emocje na boisku były ogromne, dałam się im nieco ponieść no i nagle wygraliśmy tego tie - breaka. Koniec meczu! Tym razem jednak tradycyjnego kącika WAGs nie będzie, bo z racji przygotowań do ceremonii zamknięcia turnieju, boisko szybko odgrodzono i panie nie mogły dołączyć do swoich ukochanych. Mam tylko jedno zdjęcie i ciągle jestem zachwycona urodą pani Konarskiej.
ciacha.net
Parkiet opanowały tymczasem dzieciaki, z Oliwierem Winiarskim na czele.
ciacha.net
ciacha.net
Uroczy Oliwier gdzieś tam ciągle przez cały mecz migał mi przy barierkach, biegał, śpiewał, animował doping, ale uznałam, że dam już biednemu dziecku spokój. Ostatecznie jednak się złamałam, no ale patrzcie jak on super kibicuje!
ciacha.net
Oliwier jest fantastyczny, moje serce skradł jednak wczoraj Zagumny junior, który jest absolutnie najcudowniejszym szkrabem jakiego ziemia wydała.
Włosy po tacie
Zabawa trwała na boisku w najlepsze...
ciacha.net
Mały Mikołaj poszedł skontrolować przygotowania do dekoracji...
I wreszcie mogliśmy zacząć. A nie, jednak nie. Zgadnijcie co najpierw. Niespodzianka! Margaret! Czwarty raz.
ciacha.net
No i wreszcie, zaczęła się ceremonia zamknięcia. Fotoreporterzy ustawili się tuż za taśmą, ja postanowiłam jednak dłużej się nie kompromitować i przysiąść sobie z boku, a nuż zwietrzę jakaś sensację. Sensacja się nie nie nadarzyła, to wyciągnęłam aparat i stwierdziłam, a, nagram sobie filmik.
Chłopaki podostawali swoje nagrody indywidualne, Spirik zmartwił się, że z takim pucharzykiem zdjęcia w szatni sobie nie zrobi...
A ja postanowiłam obejrzeć dalszą część uroczystości z trochę alternatywnej perspektywy.
ciacha.net
Po chwili zorientowałam się, że chyba znalazłam się w krzyżowym ogniu kamer Polsatu, a nie o taki debiut telewizyjny walczyłam.
Więc przeniosłam się grzecznie na boczek, gdzie ponownie poczułam żyłkę reżyserską.
Godzina zrobiła się już bardzo późna i stojąc z dymem w oczach i konfetti we włosach uznałam, że kończ waść, schodzę ze sceny niepokonana, bo nigdy nie wiesz kiedy nadleci jakaś zabłąkana piłka.
Udałam się zatem ku wyjściu, gdzie los ponownie rzucił mnie w samo centrum i wydarzeń i postawił przed koniecznością podjęcia kolejnych kluczowych decyzji życiowych. Iść za 1) Mateuszem Miką zmierzającym do toalety i wyrównać tam rachunki za wczoraj, 2) Niko Penchevem i resztą Bułgarów opuszczających właśnie halę. Ostatecznie zdecydowałam się na opcję numer dwa i ponownie zostałam bohaterem Czyżyn podtrzymując drzwi członkowi bułgarskiego sztabu obładowanego pucharami.
Wyjaśniajmy sobie w tym miejscu jedno. Śledzenie a podążanie w tym samym kierunku to dwie różne sprawy. Ale jeśli zapytacie mnie czy ze wszystkich miejsc, w których mogłam przejść na drugą stronę alejki w parkingu wybrałam to przecinające konwój bułgarski w środku, odpowiem: być może. Wygrałam uśmiech Salparowa i był to ostatni mój kontakt ze światową piłką siatkową na najwyższym poziomie w Krakowie. Z naciskiem na piłkę.
Kilka luźnych uwag i myśli na podsumowanie.
1) To były niesamowite trzy dni i bawiłam się rewelacyjnie. Owszem, momentami czułam się bardzo głupio stojąc, jako totalny amator, wśród zawodowych fotografów i robiąc te swoje śmieszne zdjęcia ud. Usprawiedliwiam się myślą, że akredytowałam się tam przede wszystkim jako redakcja, zdjęcia mały być tylko dodatkiem do tekstu. Niemniej, dostrzegam teraz jak niesamowicie ciężka jest to praca i szczerze podziwiam. Sobie kariery w branży nie wróżę, odkryłam za to swoje niepokojące talenty i predyspozycje do pracy paparazzi.
2) Polsat ma ładnych operatorów.
3) Nieco sobie tych siatkarzy przez te 3 dni poobserwowałam i z tych którzy zyskali w konfrontacji na żywo i zrobili na mnie wrażenie tak szczerze sympatycznych i po ludzku fajnych chłopaków, na plus: Karol Kłos, Paweł Zatorski, Piotrek Nowakowski (miłość), Michał Kubiak i Mateusz Mika (już dawno powinien przejąć od Pita koronę króla speszenia). Na minus: Rafał Buszek.
4) Zjadłam zdecydowanie za dużo memoriałowych krówek i zdecydowanie za dużo razy pokazałam się w osiedlowym sklepie w piżamie.
5) Kamera dodaje 10 kilo (pamiętajcie o tym, kiedy zobaczycie mnie na powtórkach w telewizji).
6) Uwzięłam się na biedną Margaret, a tak naprawdę dziewczyna wypadła fajnie, piosenka serio nie jest jakoś skrajnie irytująca (przypominam, że miałam wczoraj okazję posłuchać jej czterokrotnie), kibicom się chyba podobało i dobrze się bawili (przynajmniej kiedy pan Magiera obiecał im karierę w wideoklipach).
7) Czekam na telefon od:
1. Super Expressu.
2. Gutek Film.
3. Prawnika Andrzeja Wrony.
8) Mam jeszcze tysiące innych myśli i spostrzeżeń, ale nie zdążyłabym tego spisać przez tydzień. (Z tego miejsca przepraszam fanki innych dyscyplin, ale trochę nam Memoriał sparaliżował portal, mam mnóstwo chęci, ale tyko dwie ręce).
Tyle.