Robert Lewandowski znowu strzela (bramki i zdjęcia ze swoimi idolami)

Ze zdenerwowanym i wywołującymi mini skandal Pepem Guardiolą w tle.

Bayern Monachium cały czas przebywa w Stanach, a zwieńczeniem tej podróży było wczorajsze spotkanie towarzyskie z gwiazdami tamtejszej ligi (MLS). Mistrzowie Niemiec nie będą niestety wspominać tego meczu zbyt dobrze. No chyba, że Robert Lewandowski, który nie dość, że otworzył wynik kolejnym przepięknym golem w barwach nowego zespołu...

 

To jeszcze miał okazję spotkać się i zrobić wspólne zdjęcie ze swoim, jak się okazuje, wielkim idolem Thierry Henrym.

Robert Lewandowski ze swoim piłkarskim idolemRobert Lewandowski ze swoim piłkarskim idolem fot.facebook.com/rl9official fot.facebook.com/rl9official

Na boisku nie było jednak tak radośnie i po bramce Lewego, kolejne zdobywali już tylko gospodarze (konkretnie Bradley Wright-Phillips i wielki mundialowy nieobecny Landon Donovan). Całe niemal spotkanie nabuzowany koło linii bocznej chodził Pep Gaurdiola, któremu nie podobała się ostra gra amerykańskich piłkarzy w towarzyskim, jakby nie było, pojedynku. Szczególnie mocno zdenerwowała go sytuacja z końcówki meczu, kiedy to ledwo co wpuszczony na boisku Bastian Schweinsteiger został faulowany na tyle konkretnie, że musiał je opuścić.

Szkoleniowiec Bayernu wściekł się na tyle, że nie podał ręki trenerowi gospodarzy, z czego gęsto musi się dziś tłumaczyć. Czyli mówi, że go nie zauważył. Zobaczcie i oceńcie same:

 

Hm. No nie wiemy, nam to raczej wygląda tak, że Pep spostrzegłszy idącego w jego stronę Caleba Portera wykonał gest "lepiej nie podchodź" "nie teraz mój drogi". Sytuację trochę łagodzi fakt, że podobno trenerzy podali sobie ręce w szatni...

dd twitter.com twitter.com

Ale i tak, nieładnie Pep, minus dziesięć u nas dziś. .

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.