Lilla My
Słowo daję, że się tak nie bawię i już. Wszyscy, którym bardziej lub mniej kibicuję przegrywają. Australia, Hiszpania, Wybrzeże Kości Słoniowej, a teraz Anglia. Ta ostatnia porażka jest tym bardziej bolesna, że Anglicy naprawdę grają dobrze, a ja już miałam nadzieję, że będę mogła do miana Ciacha Dnia mianować Wayne'a Ronneya . Broń Boże nie mam spaczonego gustu, ale Wayne'a zaczynało mi powoli być żal...
Choć jednocześnie przyznać muszę, że zestawienie Wayne Ronney - ciacho powinno trafić do słonika słownika języka polskiego jako definicja hasła oksymoron .
Niemniej z wielkim bólem nominuję dziś tego, który moją Anglię pogrążył, czyli Luisa Suareza , który jeszcze cztery tygodnie temu poruszał się tak:
A wczoraj wszystkie widziałyśmy co i jak zrobił. Decyzja została przypieczętowana, gdy zobaczyłam, jak Luis płacze ze wzruszenia podczas pomeczowego wywiadu - prawie zapomniałam, komu te dwa gole strzelił. Nie zazdroszczę mu teraz tylko powrotu do Liverpoolu, a tymczasem idę dalej opłakiwać porażki moich faworytów.
***
Marina
Coś czuję, że będę dzisiaj wyjątkowo oryginalna, bowiem nie nominuję nikogo z wczorajszej uczty Urugwaj - Anglia i zaszaleję wyróżniając...Kolumbijczyka. Odkąd stało się jasne, że Hiszpania żegna się z mundialem czuję większą potrzebę niż wcześniej znalezienia latynoskiej miłości mundialowej. Z tym, że szukać długo wcale nie musiałam, bo objawiła mi się już wczoraj w meczu właśnie Kolumbii z WKS - James Rodruquez .
Jest młodziutki, ma 22 lata, bezczelny błysk w orzechowych oczach, a na co dzień gra dla Monaco. W Brazylii szaleje jak żaden z jego kolegów i prowadzi reprezentacje do 1/8 finału. Sam strzelił już dwie bramki, ale, co więcej, we wszystkich pięciu, jakie na tym turnieju uzbierała Kolumbia miał pośredni udział.
Dziewczyny, chyba się zakochałam.
***
Ruby blue
To tak. W wersji oficjalnej nominuję cały zespół Urugwaju za piękny mecz z Anglikami. A nieoficjalnej: pana, który zaprojektował im te te piękne stroje, w których można policzyć wszystkie mięśnie od pasa w górę.
AP/Michael Sohn
AP/Michael Sohn
REUTERS/IVAN ALVARADO REUTERS/IVAN ALVARADO
AP/Matt Dunham AP/Matt Dunham
Pomóc?
Edison Cavani i Wayne Rooney REUTERS/PAULO WHITAKER
REUTERS/PAULO WHITAKER