W pierwszym meczu pomiędzy Glatasaray a Chelsea, w Stambule, było 1:1, sprawa awansu była więc wczoraj wciąż otwarta. DOść szybko podopieczni Jose Mourinho poczęli ją domykać - już w 4. minucie gola strzeił Eto'o, przed przerwą wynik na 2:0 ustalił Gary Cahil, po rzucie rożnym wykonywanym przez Franka Lamparda.
Chelsea grała świetnie, przyjemnie dla oka, dynamicznie i jak za najlepszych czasów, a Eden Hazard dokazywał takich cudów męstwa, że jeśli nie kochałyśmy go dotąd całym sercem, to teraz już kochamy bardo, bardzo. Chociaż wydaje nam się, że kochałyśmy. I nie możemy się doczekać kibicowania Belgii na mundialu
Galatasaray nie miało zbyt wiele do poweidzenia, choć się starało, ale i tak prawdziwym bohaterem spotkania był włąśnie zawodnik drużyny gości. A raczej - piłkarz wsytępujący w koszulce i reprezentujący drużynę gości, ale przecież z ducha, krwi i serca - niebieski. Didier Drogba.
Kibice Chelsea wciąż go kochają. Przywitali go takim oto transparentem...
....śpiewali i kibicowali mu, gdy wykonywał rzut wolny (który trafił zresztą w ten transparent)...
...śpiewali mu też po meczu, gdy ściskał się i przytulał z dawnymi kolegami.
I jeszcze to wideo, z dwójką przyjaciół...
I wideo z wzruszonym Drogbą....
Dobra Didi, wracaj do Londynu już na zawsze.