Charles Hamelin z Kanady wywalczył dzisiaj złoto w short tracku po wyścigu na 1500 metrów. Pokonał Tianyu Hana i Rosjanina Wiktora Ana. Hamelin był faworytem do złota ale po zwycięstwie cieszył się jakby... no cóż, jakby właśnie wygrał złoto olimpijskie. Z kanadyjską flagą na plecach dopadł bandy i zaczął ściskać i całować swoją dziewczynę - też łyżwiarkę - Marianne St-Gelais.
(No dobra, pocałunek pocałunkiem, ale nie możemy nie zauważyć... Same wiecie czego. Auć.)
Fot. AP
Okazuje się, że są Charles i Marianne są kimś w rodzaju Ikera i Sary short tracku, z tą różnicą, iż oboje są raczej Ikerem. No dobra, darujmy sobie analogie, chodzi o to, że już cztery lata temu ich pocałunek w Vancouver, w podobnych okolicznościach, rozsławił łyżwiarską miłość na całym świecie.
Marianne skarżyła się nawet później, że ludzie kojarzyli ją bardziej jako "dziewczynę, która całowała się z Hamelinem", niż jako podwójną srebrną medalistkę olimpijską.
Oboje zarzekają się, że zarówno to w Vancouver, jak i to w Soczi było spontanicznym wybuchem uczucia - nie planowali za pierwszy razem ("przez chwilę zapomniałam, że oprócz mnie i Charlesa w hali jest jeszcze czternaście tysięcy ludzi" - opowiadała Marianne), nie planowali za drugim:
- powiedział dzisiaj Charles, chociaż my znalazłyśmy wideo , w którym Marianne zarzekała się, że "następnym razem się schowają".
A ponieważ Marianne ma jeszcze szanse medalowe - liczymy na więcej pocałunków. I, że nie będą się chować.