Do tej pory światu małego Martina prezentował dumny tatuś (ewentualnie paparazzi śledzący wypis ze szpitala ), my czekałyśmy aż Sara podzieli się swoimi przeżyciami (i oczywiście zdjęciami) na prowadzonym przez siebie blogu. Nowy wpis pojawił się wreszcie wczoraj, a Sara zaczęła od podziękowań za wsparcie, gratulacje i ciepłe słowa od fanów, długie oczekiwania na wpis tłumacząc tym, że od powrotu ze szpitala nie miała ani sekundy dla siebie (co wszystkie młode mamy powinny zrozumieć).
Nie jest to jednak żadne narzekanie z jej strony, dziennikarka stwierdza, że przeżywa teraz najpiękniejsze i najważniejsze momenty życia, które po przyjściu na świata Martina zmienia się na dobre, przechodząc, jak to określiła Sara, w fazę "bezwarunkowej miłości", bez żadnych limitów.
Już po samym tekście widać, jak bardzo jest to dla niej poruszający i pełen emocji moment. Sara kończy swoje rozważania słowami:
Jeszcze raz gratulujemy i mamy nadzieję, że choć w małej części będziemy mogły podpatrywać jak to płótno się zapełnia ;)