Widziałyście już supergola Neymara dla Brazylii?

I to, jak przy okazji, wepchnął Pepe na jego własnego bramkarza? Innymi słowy Portugalia grała z Brazylią.

Mecz towarzyski, ale kaman, dobrze wiemy, że takie mecze nigdy nie są tylko towarzyskie, a jeszcze mniej pasuje do nich ich angielskie określenie "friendly". Friendly na pewno nie było starcie Neymara z Pepe, które mogło nawet stanowić rozgrzewkę przed czekającym nas festiwalem Gran Derbów, ale po kolei, po kolei.

Najpierw Ojciec Pele pozdrowił licznie zgromadzonych wiernych tłum:

Potem wydarzyło się to właśnie:

Potem Raul Meireles strzelił gola dla Portugalii i odstawił wstrząsający taniec radości. Wstrząsający, jak wstrząsające są rzeczy, które dzieją się na jego głowie i brodzie.

embed

Poszukałyśmy innego ujęcia, mamusiu, to się dziej naprawdę, o co chodzi, czy to jakiś zakład, program ochrony świadków czy akcja solidarności czarodziejem Radagastem?

embed
embed
embed

Potem wyrównał Thiago Silva, a potem swój popis dał Neymar:

embed

Brazylia wygrała 3:1, trzecią bramkę dołozył Jo. W "towarzyskim" spotkaniu udziału nie brał Cristiano Ronaldo. Być może umawiał akurat kolegę z reprezentacji do fryzjera.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.