Tak, to jest Dani Alves, i tak, śpiewa. Niestety

Oj dobra, tak naprawdę to wcale nie niestety, tylko stety, i dla takiego szansonisty nawet my skłonne byłybyśmy rzucić na scenę jakiś niewielki element bielizny.

Dani Alves uraczył nas nowym filmikiem na swoim Instagramie. No dobra, "nowym" jest sformułowaniem nieco manipulanckim, bowiem filmik ma już cztery dni, ale jakoś go do tej pory nie zauważyłyśmy. Być może wszechświat chciał, żebyśmy były o te cztery dni mądrzejsze, dojrzalsze, bardziej doświadczone i lepiej przygotowane na to, co nastąpi, ale... Na to nie da się dobrze przygotować. Klikacie więc w obrazek na własną odpowiedzialność.

Z muzyką, zwłaszcza współczesną (czytaj: po 1975 roku) jesteśmy trochę na bakier, więc nawet nie wiemy, kogo tutaj Dani parodiuje: Johna Lenona, Boba Dylana, Enrique  Iglesiasa, Selenę Gomez? A może nikogo nie aprodiuje tylko dale upust swoim artystyczno-wokalnym ciągotom?

Wrzuciłyśmy tekst pozostawiony przez Daniego w opiesie filmiku do translatora, ale translator się poddał. Wydukał tylko coś o życiu i zawsze byciu ściganym...

My też się poddajemy.

embed
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.