Nie uwolnimy się dziś tak łatwo od skoczków, oto bowiem nadjeżdża Anders Jacobsen by zrobić Wam piątek

Zrobił? Nam zrobił.

Nie wiem jak, skąd, kiedy, nie wiemy dlaczego, ot, gdzieś z otchłani tumblra wyskoczył na nas nagle Anders Jacobsen, bez koszulki, z klatą golusieńką jak ją Pan Bóg i długie godziny na siłowni stworzyły, z tym jedynym w swoim rodzaju, powalającym na łopatki uśmiechem no i rozbroił, rozbroił no. Nie wiemy, co teraz ze sobą począć.

Co w ogóle słuchać u Andersa? Czy ktoś wie? Wnioskując po tym, że jeździ na rowerze rehabilitacja, po zerwaniu w marcu więzadeł krzyżowych w kolanie , przebiega pomyślnie, taką mamy przynajmniej nadzieję, bo tak strasznie zatęskniłyśmy!

PS. Trzeba było nie szukać wieści o Andersie. Jeden nieostrożny krok na Facebooka skoczka i teraz już umarłyśmy totalnie.

A.

W.

W.

W.

embed
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.