Śląsk awansuje i w nagrodę (?) zagra z Sevillą!

W nagrodę? Tak w nagrodę! A Lech odpada, z hukiem i skamleniem.

Po męczarniach Legii w czterdziestostopniowym upale przyszła pora na polskie drużyny bijące się o Ligę Europejską. W Poznaniu i Brugii tez było gorąco, aczkolwiek nie tylko z powodu temperatury powietrza.

To może najpierw uporamy się z Lechem, który zaczął od przegrywania 0:1, by pod koniec meczu, jak za starych smudowych czasów rzucić się do rekonkwisty i strzelić dwie bramki, ale, że nie jest to już ten Lech czasu horrorów - nie starczyło szczęścia, determinacji i umiejętności. Wygrana 2:1 i ta awansem promuje Żalgiris. I może to i dobrze w kontekście tego, co zrobili kibice Lecha. Widziałyśmy w swoim życiu wiele rasistowskich, złych, obelżywych transparentów, ale to, co zawisło wczoraj nad Bułgarską było po prostu obrzydliwe. I głupie. I wstrętne. Porażka z Żalgirisem wydaje się tutaj najniższym wymiarem kary.

Załamani piłkarze LechaZałamani piłkarze Lecha Fot. Piotr Skórnicki / Agencja Wyborcza.pl

No to uporawszy się z tym przykrym tematem możemy przenieść się do Brugii, gdzie Śląsk znów walczył jak równy z równym z faworyzowanym przed meczem Club Brugge. Przypomnijmy, we Wrocławiu było 1:0 dla Śląska po fenomenalnym golu Plaku, na wyjeździe Śląsk strzelił rywalom aż trzy gole! Sam wprawdzie stracił trzy, ale przecież zapewnił sobie awans! W roli bohatera znów wystąpił pan Sobota i niektórzy we Wrocławiu postulują już, żeby dzień po piątku nazywać "Waldemarem". Dzień po piątku strzelił dwie bramki, trzecią dołożył Paixao i kto bym tam się przejmował straconymi. W każdym razie nikt w szatni się nimi nie przejmował (uwaga, duże ilości na raz gołych klat):

 

Tylko, że teraz zaczynają się schody. Śląsk ma do przejścia już tylko jednego rywala, jednak rywalem tym będzie (oj Gainni, nie mogłeś lepiej ciągnąć?)... Sevilla FC. Tak, ta Sevilla. Niestety. No ale spójrzmy na jasną stronę mocy: Hiszpanie na polskiej ziemi, przegrać z takim rywalem to żaden wstyd, a wygrać...

Swojego rywala w walce o Ligę Mistrzów poznała też dziś także Legia. Będzie to Steaua Bukareszt i odczuwamy z tego powodu leciutkie rozczarowanie - tak dobrze wczułyśmy się już w klimat legijnych pojedynków z zespołami z Północy, że liczyłyśmy na Celtic. Inna sprawa, że liczyłyśmy na Celtic głównie dlatego, że gra tam Giorgios Samaras.

embed

Kto gra w Steauale (jak to się odmienia?!)? Sprawdzamy i no przecież! Polski akcent, Łukasz Szukała, ten sam, który w poprzedniej edycji LE własnym swym butem załatwił nos Torresiątka i zafundował nam kilka tygodni Torresa w Żelaznej Masce.

Fernando Torres i Łukasz SzukałaFernando Torres i Łukasz Szukała AP/Alastair Grant

embed
embed

Panie Szukała, z Kosą delikatniej prosimy, Dwaliszwili złamie panu łokieć sobie poradzi.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.