Tak się pisze historia polskiego sportu, czyli Jerzy Janowicz zagra w półfinale Wimbledonu

Po tym jak razem z Łukaszem Kubotem stworzyli niesamowite widowisko, którego zakończenie z pewnością wycisnęło niejedną polską kibicowską łezkę.

Jerzy Janowicz i Łukasz na kort weszli razem, ale od pierwszej piłki koleżeństwo się skończyło. Jerzyk uruchomił swój bombardujący serwis, Kubot swoim zwyczajem świetnie grał w przy siatce i to on, trochę niespodziewane, miał pierwszy szansę na wygranie seta otwierającego. JJ zachował jednak zimą krew, znów ratował go serwis i returny pod nogi przeciwnika, co skończyło się piłkami setowymi dla niego, wykorzystanymi.

W kolejnych dwóch setach, mimo, że Kubot nie pękał ani trochę, coraz wyraźniej zarysowywała się przewaga wyżej notowanego tenisisty. I musimy przyznać, że nawet te z nas które trzymały kciuki mocniej za Janowicza (tak jak spora część kibiców ze względów głównie pragmatycznych - większych szans Jerzyka w półfinale) to tak jakoś nie dało się cieszyć z punktów Janowicza i kibicować przeciw Kubotowi, ja sama łapałam się na tym, że w niektórych akcjach życzyłam szczęśliwego zakończenia Łukaszowi. I nawet chciałaam żeby tego jednego seta wygrał.

Tak się jednak nie stało. Znowu zadecydowało przełamanie w końcówce, a to co działo się po ostatniej piłce, było czymś co polski kibic zapamięta na bardzo długo.

Najpierw Jerzy padł ogarnięty emocjami na trawę...

Fot. SUZANNE PLUNKETT REUTERS

Po chwili podszedł do niego Łukasz by wymienić najdłuższy uścisk w historii męskiego tenisa...

Fot. EDDIE KEOGH REUTERS

Fot. EDDIE KEOGH REUTERS

A jakby tego mało, na koniec wymienili się jeszcze koszulkami!

Fot. Kirsty Wigglesworth AP

Fot. EDDIE KEOGH REUTERS

Wszystko działo się tak szybko, Jurek miał łzy w oczach, uściskaliśmy się. Z koszulkami to był mój pomysł, chciałem, żeby ta chwila, z Polakami w ćwierćfinale, została jakoś specjalnie uwieczniona. Żeby w świat poszła informacja, że się szanujemy, lubimy, żeby zareklamować polski tenis. Chcieliśmy pokazać, że mecz się skończył i dalej jesteśmy przyjaciółmi - tłumaczył po meczu Kubot.

Jerzyk długo nie mógł opanować wzruszenia, po celebracji na korcie, usiadł na krzesełku i po prostu się rozpłakał.

Fot. EDDIE KEOGH REUTERS

Kolejnym pięknym gestem wykazał się tymczasem Kubot, który czekał na swojego rodaka by razem opuścić kort...

Fot. Sang Tan AP

A Jerzyk płakał nadal na swoim pomeczowym wywiadzie...

 

Miałem łzy w oczach, popłakałem się, zgadza się, bo nigdy nie przeżyłem takiej chwili. Nie umiem w takiej chwili kontrolować emocji. W życiu przeszedłem długą drogę, ciężko pracowałem, żeby znaleźć się tu, gdzie jestem.

Czekałem na coś takiego, marzyłem o tym. Jeśli czasem marzysz o czymś bardzo mocno, to może się zdarzyć. Jestem w półfinale, ale mam nadzieję, że to nie koniec, że zdołam zagrać jeszcze dwa mecze - mówił wzruszony JJ.

Polski tenisista w piątkowym półfinale zmierzy się z Andym Murrayem, który wykaraskał się z 0:2 i po pięciosetowym boju wyeliminował Fernando Verdasco. W nagrodę będzie przyjmował serwisy Janowicza.

Więcej o:
Copyright © Agora SA