Trener Anastasi jest wściekły i brzydkie słowa cisną mu się na usta

Wczoraj porażki z Francją komentowali zasmuceni siatkarze, dziś posłuchamy co do powiedzenia ma włoski szkoleniowiec reprezentacji.

Po przylocie do Polski na rozmowę Anastasiego namówił Przegląd Sportowy, acz na jego samopoczucie na pewno dodatkowo negatywny wpływ miał fakt, iż na lotnisku w Monachium zaginął jego bagaż. Większym problemem zdaje się być teraz jednak zgubiona forma jego podopiecznych.

Trzeba przyznać, że Andrea dzielnie broni się przed dziennikarzem, który bardzo stara się, by ten przyznał, że to najgorszy moment w jego dotychczasowej pracy z polską kadrą, coś w trakcie przygotowań zostało zrobione nie tak, wakacje siatkarzy były za długie i w ogóle wszystko źle.

Zawsze możesz być w kryzysie, lecz dla mnie najważniejsze jest to, że mój zespół próbuje z niego wyjść. Tak, przegraliśmy już cztery razy, lecz nie do zera, a trzy razy dopiero w tie-breaku. Wiem, że to nie usprawiedliwi mnie i mojego zespołu, bo jednak przegrywamy, lecz walczymy. Jesteśmy w trudnym położeniu, jednak nie straciłem wiary w nasz projekt. Już we Francji były pewne optymistyczne sygnały - broni się Anastasi.

W dalszej części rozmowy trener tłumaczy swoją decyzję o późnym rozpoczęciu treningów, zaprzecza jakoby miał stwierdzić, iż w tym roku mamy gorszy zespół niż w ubiegłym, a na koniec wygłasza parę motywujących i niby banalnych, ale wierzymy, zdań:

Patrzę na chłopaków i widzę, że są wściekli. Wierzę jednak, ze możemy z każdym meczem poczynić postępy i jeszcze powalczyć. Ja też jestem wściekły, na usta cisną mi się brzydkie słowa. Teraz możemy już tylko trenować i walczyć do samego końca.

To walczymy!

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.