W roli reprezentanta Bawarczyków występuje Javi, taaa, oczywiście, że Javi, któż mógłby inny? Widać nie tylko Bayern mianował Javiego swoją klubową maskotką , ale i sam wielki Adidas znalazł się najwyraźniej pod nieodpartym urokiem Hiszpana i angażuje go do udziału w co drugim produkowanym przez niego spocie. Me gusta.
Z kolei Borussia wytypowała do boju Svena Bendera i tak jak uważamy, że to naprawdę sympatyczny chłopak z niebanalną urodą, tak nie przestajemy się w środku pytać: dlaczego nie Lewy? dlaczego, dlaczego, dlaczego? Hmm, wbrew pozorom odpowiedź jest prosta a ) bo chyba Nike, z którym Lewy ma kontrakt trochę by się wkurzyło, albo b) po prostu Adidas chciał znowu zrobić pojedynek bezpośredni między pomocnikami. Chociaż tak właściwie to podczas seansu mamy wrażenie że o obsadzeniu ról decydowały zdolności komiczne.
Starć jest niestety tylko cztery (zgadujemy, że musiało być parzyście, żeby nikogo nie faworyzować ewentualnym zwycięstwem), z czego połowa bardziej klasycznych - mierzenie decybeli w okrzyku zwycięstwa czy najdłuższe podbijanie piłki - a druga połowa, niczym w naszych ukochanych ciachowych konfrontacjach na szczycie - co najmniej oryginalne, by nie powiedzieć creepy - medytacja na jednej nodze, czy starcie z wembleyowskim (wembleyskim?) deszczem.
Nam osobiście Adidas zrobił dzień, i mamy przeczucie, że z Wami może być podobnie. Nie wspominając, że uchachany Martinez pod czerwoną parasolką to najlepsza rzecz jaka spotkała nas w tym tygodniu.
P.S. Matko, jest dopiero czwartek, właśnie zdałyśmy sobie sprawę, że do soboty, do godziny zero, czyli 20:45 zostało więcej yyy... eeee.. dobre pięćdziesiąt-kilka godzin - jak my tyle wytrzymamy?