Atletico Madryt zdobywa Puchar Króla

Lepszego momentu, aby przełamać niemoc w meczach przeciwko lokalnemu arcyrywalowi nie mogli sobie znaleźć.

Atletico Madryt nie potrafiło znaleźć sposobu na pokonanie Realu od 14 lat. I także przed wczorajszym finałem Królewscy byli zdecydowanymi faworytami, tym bardziej, że mecz rozgrywano na Santiago Bernabeu. Podzielonym po równo między kibiców obu drużyn, ale wciąż stare znane kąty powinny wspierać zwyczajowych gospodarzy obiektu.

No i wydawało się, że tak właśnie będzie. Real zaczął ten mecz lepiej i już w 14 minucie Cristiano Ronaldo strzelił pierwszego gola. Nawet wyrównanie Diego Costy z 35 minuty nie musiało stanowić powodu do niepokoju, bo to była jedna z niewielu prób ataków cofniętego Atletico.

Także i po przerwie Real atakował, ale co z tego, skoro na drodze albo trzykrotnie stanął słupek, albo fantastycznie broniący Thibaut Courtois, a w ostateczności zawsze jakiś obrońca zdążył ofiarnie wybić piłkę tuż sprzed linii bramkowej.

Wszystko posypało się w końcówce drugiej połowy, kiedy to Jose Mourinho został wyrzucony do szatni. Pozbawieni czujnego oka trenera piłkarze Realu kompletnie się pogubili i ostatnie minuty należały do Atletico, które wreszcie śmielej atakowało. Mimo wszystko do wyłonienia zwycięstwa potrzebna była dogrywka, ale w niej dominacja Atletico była już wyraźna i w dodatku potwierdzona bramką Mirandy. W rolę trenera próbował wcielać się Pepe, ale nic to nie dało.

embed

Real nie był w stanie odpowiedzieć, mecz zamienił się w festiwal fauli, a upadek Królewskich przypieczętowała czerwona kartka Cristiano Ronaldo. Po meczu Jose Mourinho przyznał, że właśnie kończy najgorszy sezon w karierze, ale piłkarze Atletico raczej tego nie usłyszeli, bo zajęci byli triumfalnym pochodem przez odzyskany po wielu latach klęsk Madryt.

Real Madrid 1-2 At. Madrid footyroom.com przez footyroom

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.