Mesuciątko i koledzy vs. język angielski

Czyli czego się nie robi w szczytnym celu. A, i żeby nie było, dzisiaj Mesuciątko nie ma złamanego serca, dzisiaj jest uroczo rozchichotane.

Wygląda na to, że piłkarze Realu Madryt mocno rozkręcili się w dziedzinie spotów reklamowych. Wczoraj była gra w golfa dla Bwin , dzisiaj jest akcja w trochę bardziej szlachetnym celu i w trochę innym składzie.

Otóż pochodzący z Ghany piłkarz Królewskich Michael Essien w ramach działalności swojej organizacji Essien Foundation postanowił zorganizować mecz charytatywny "Game for hope ". Odbędzie się on w stolicy kraju, a jednocześnie jego mieście rodzinny, Akrze już 8 czerwca i jest traktowany jako wydarzenie naprawdę dużej rangi, gdyż z jego powodu przesunięto nawet datę meczu kwalifikacyjnego do MŚ 2014 między Ghaną i Sudanem na dzień wcześniej, 7 czerwca.

A skoro nawet FIFA ugięła się pod urokiem Michaela i jego dobrego serca, to jakże mogliby się nie ugiąć koledzy i nie użyczyć swoich znanych twarzy do promocji. Ba, nie tylko koledzy, bo obok wcześniej wspomnianego Mesuciątka, a także Luki Modricia, w spocie promującym pojawił się nawet sam Jose Mourinho! The Special One zresztą jako jedyny podszedł do sprawy zadaniowo - rzucił swoją kwestię, firmowego biczfejsa i krzyknął "done". Reszta towarzystwa była nieco bardziej niesubordynowana i nieprofesjonalna. Są słabe wymówki...

embed

...dekoncentracja wywołana wpadającą do oka grzywką...

embed

I ogólny klimat rozbawienia i chichotów w którego przerwaniu wcale nie pomaga sam organizator, który chowając się za kulisami dekoncentruje tych próbujących skupić się na swoim angielskim akcencie. Ech, może po prostu zaprosimy Was do obejrzenia.

 
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.