Wielka egzotyczna przygoda dobiegła końca, dobiegła też końca wielka relacja z owej przygody na Facebooku. Z jednej strony się cieszymy, bo odgadywanie, czego to znowu chłopaki w tym Egipcie nie wymyślą było dość stresujące, z drugiej trochę nam smutno, bo dzięki zdjęciom i komentarzom czułyśmy się trochę, jakbyśmy same w owym Egipcie były.
Na szczęście jeszcze przed powrotem Piotrek zabrał nas na wielbłądy. Powyższe zdjęcie pojawiło się na jego profilu ze stosownym, piotrkowym komentarzem:
ciśniemy:-))) mieliśmy pójść na gokarty, ale wybraliśmy szybsze wyścigi:-P i nie żałujemy, szybkość była niewyobrażalna:-))) a to przyśpieszenie po prostu fenomenalne:-))) a po za tym najlepiej smakuje smak zwycięstwa, mały wielbłond został wyraźnie w tyle:-P tylko nie wiem czemu zamiast odebrać zasłużoną nagrode trzeba było zapłacić 20$:-(((
Chwilę później okazało się jednak, że egipska przygoda jednak nie była aż tak fajna, jak można się było tego spodziewać. Najwyraźniej naszemu skoczkowi zaszkodziło tamtejsze jedzenie. Podobno 80% turystów spotyka ten los.
nareszcie w domu można wypić sobie normalnego zimnego wajcenka:-))) byłem pierwszy raz w Egipcie i raczej sie tam w najbliższym czasie nie wybiore, chyba że zamontują tam Japońskie kible do przyjemniejszego spędzania wypoczynku:-))) faraon chyba mnie nie lubi, bo mścił sie niemiłosiernie:-((( i dalej to robi, ale w domu jakoś przyjemniej:-)))
Na końcu tego podsumowania wyjazdu znalazło się miejsce na wyznanie miłości w klasycznym stylu. Ale do tego musicie jeszcze zobaczyć zdjęcie.
jest i żonka z moim faworytem:-))) i wybór był oczywisty:-))) a po za tym to na cholere mi wielbłąd:-P
I jak to skomentować? Może spróbujemy tak - Piotrek ma już 570 tys. fanów na Facebooku. To więcej niż jakikolwiek inny polski sportowiec. Lub aktor. Gratulacje :)