Kiedy miał te swoje 25, ba nawet 26 lat, a wciąż wyglądał na niewinnego nastolatka, można było się lekko podśmiewać z figlarności natury, można było traktować to jako uroczą ciekawostkę, albo patrzeć z lekką zazdrością, że my tak nie mamy. Teraz jednak, kiedy przyszedł wiek 29 lat i dalej patrząc na zdjęcia Torresiątka wiemy, po prostu wiemy, że wciąż jest pytany przez kasjerki w monopolowym o dowód, to mamy ochotę wykrzyczeć... POŻYCZ NAM TEN SWÓJ ELIKSIR DŁUGOWIECZNOŚCI!!!!
Widzicie te niewinne lico? Tę gładką jak pupa niemowlaka piegowate skórę? Te młodzieńcze speszenie patrzące mu z oczu? Rozkoszny uśmiech małoletniego rozrabiaki? Ten Pan kończy dzisiaj dwadzieścia dziewięć lat i tylko rok dzieli go od magicznej trzydziestki.
No dobrze, dobrze, dość tego narzekania na niesprawiedliwość, że swoje kurze łapki dostanie Nando z dwudziestoletnim opóźnieniem. Czas na coś bardziej tradycyjnego przy tego typu okazjach - urodzinowy zestaw życzeń. A zatem, drogi Fernando, życzymy ci..
...przede wszystkim aby kibice Chelsea nie zaczynali każdego dnia od narzekań na twój temat i na wydane na Ciebie 50 milionów, bo będziesz grał pięknie jak z nut i strzelał, strzelał, strzelał tyyyyyyyyle bramek.
A jeśli już naprawdę w Chelsea nie potrafisz dojść do siebie, to żebyś gdzieś w tych wszystkich ligach europejskich znalazł drużynę w której wreszcie poczujesz się szczęśliwy i spełniony...
Żeby twoje latorośle rosły zdrowe i tak rozkoszne, jak do tej pory, a co jeszcze ważniejsze, żeby ich grono powiększyło przynajmniej o jednego, albo dwóch mini Fernando.
Żeby Sergio, mimo tych całych zabawa z Panną Pilar, mimo tych podrygów w kierunku Jesusa Navasa, wciąż znajdywał dla Ciebie czas i codziennie zapewniał, że to ty jesteś jedyną osobą, z którą chce robić sobie słitfocie przy śniadaniu
Żeby jedynym powodem dla którego Vicente del Bosque nie zabrał Cię na obecne zgrupowanie, była jego wspaniałomyślność, w ramach której dał Ci możliwość świętowania urodzin z rodziną.
A skoro już przy La Furia Roja jesteśmy, to powrotu w wielkim stylu na jeden z fotelów liderów drużyny. A także wygranego Pucharu Konfederacji, tytułu Króla Strzelców tego też turnieju i w ogóle to dużo okazji do całowania się w deszczu confetti.
Fernando Torres i Olalla AFP/GETTY IMAGES/GIUSEPPE CACACE
Co więcej? Z pewnością dodałybyśmy jeszcze "udanych decyzji fryzjerskich". Jeśli już rzeczywiście kochasz te swoje balejaże, to proszę, zrób sobie takowy, byleby tylko był to taki, w którym naprawdę Ci dobrze, w którym wyglądasz uroczo, pięknie i seksownie jednocześnie. No i żeby grzywka już nigdy nie zasłużyła na miano "bieberowskiej".
Sto, sto lat, Fernando! A właściwie, to może powinnyśmy życzyć trzystu, bo wydaje się naprawdę, że do tylu, to ty spokojnie dociągniesz.
P.S. Oj, Mario, Mario, tak z jubilata się śmiać...
No dobra, wstyd nam, ale trochę się uśmiałyśmy.