Tymczasem Mario Balotelli potrzebował jednego dnia, żeby strzelić pierwszego gola i wywołać chaos w nowym klubie

AC Milan będzie miał z niego pożytek.

Trochę to zajęło, ale wreszcie udało się. Choć praktycznie cały styczeń słuchaliśmy komunikatów pt: Mario odchodzi, Mario zostaje, Mario już dogadany z Milanem, Mario jednak chce zostać w Manchesterze, Mario się obraził, Mario poleciał na Księżyc itp, koniec końców Milan dopiął swego, a i Roberto Mancini chyba będzie mógł spać spokojniej.

20 milionów euro powędrowało z kasy do kasy, a już wczoraj napastnik reprezentacji Włoch pojawił się na pierwszym treningu nowego klubu i nawet wystąpił w gierce treningowej z grającą w Serie D Darfo Boario. Milan wygrał ten mecz 10-0, a SuperMario strzelił gola i zaliczył dwie asysty.

Bramka ta wyglądała może niezbyt imponująco, a jej scenografia na kolana nie rzuca, ale i tak się liczy.

 

Liczy się tym bardziej, że w swoim stylu Balotelli zdołał już wywołać wokół siebie małe zamieszanie, a część fanów dodatkowo poniosła z tego tytułu pewne wymierne straty finansowe. Wszystko przez koszulki.

Informację o finalizacji transferu podano już trzy dni temu, wiec prawie natychmiast ruszyła produkcja koszulek z nazwiskiem Włocha. Wszystkim wydawało się, że Mario otrzyma w spadku po Alexandro Pato nr 9, ostatecznie jednak zagra z nr 45.

A przeszło tysiąc kibiców, którzy się pośpieszyli, będzie musiało udać się do sklepu po raz drugi. Oby Mario odpłacił im bramkami w meczu o punkty. Zadebiutuje prawdopodobnie już w weekend przeciwko Udinese.

Więcej o:
Copyright © Agora SA