No to już wiemy. Wczorajsze zwycięstwo nad Andym Murrayem , które tak zasmuciło Brytyjczyków, to nie był wypadek przy pracy i ślepej kurze ziarno, tylko kawałek solidnej formy naszego wschodzącego (mamy wielką nadzieję) gwiazdora.
Choć początek meczu z Janko Tipsareviciem tego nie zapowiadał. Zaczęło się od szybkiego przełamania i prowadzenia Tipsiego 3:0, a nasz tenisista był niewiarygodnie spięty, mało zwrotny i w ogóle sprawiał wrażenie, że kort jest dla niego za mały (o co nie trudno, gdy się jest takim dryblasem) i notorycznie wyrzucał piłki na aut. Ostatecznie przegrał 3:6.
Ale w przerwie coś w niego wstąpiło. Polak wziął się w garść, poprawił wszystkie elementy gry i pokazał, jaki ma potencjał - wygrał 6:1 . Demolka trwała i w trzecim secie - Tipsi skreczował przy stanie 4:1, 40:0 dla Polaka i sensacyjny awans do półfinału turnieju w Paryżu stał się faktem.
I drogie panie, nie myślcie sobie, że jak każdy wysoki zawodnik, Jerzyk musi polegać wyłącznie na swoim serwisie. Choć owszem, precyzyjne podania 225 km/h mogą małe co nieco ustawić :)
Ale jakby co, to Polak ma w swoim repertuarze o wiele więcej. Ot choćby takie cudeńka...
Brawo Jerzy! I już się nie możemy doczekać spotkania półfinałowego. W menu pyszne danie francuskie - Gilles Simon.