Zresztą nie o wynik tu chodziło. I już wcale nie dlatego, że rajd Ronde Gomitolo di Landa nie należał o najmocniej obsadzonych co skończyło się właściwie deklasacją, ale o to, co ten start dał Robertowi. A to było widać na każdym kroku, w każdym uśmiechu, w każdym chętnie i pogodnie udzielonym wywiadzie (nawet polskim mediom!). Kierowca sam podkreślał, że może by i wolał być teraz w innym miejscu (ekhm, Monza), ale jest zadowolony z tego, że znowu może sprawdzić się za kółkiem po 20 trudnych miesiącach. Zresztą, co Wam będziemy mówić, zobaczcie same:
My taką minę zrobiłyśmy w sekundzie, w której po raz pierwszy ujrzałyśmy na szybie samochodu polską flagę i nazwisko Kubica przy niej, a potem banan tylko się powiększał. Nawet jeśli start w rajdzie nie daje właściwie wiele jasności co do dalszych losów Roberta. On sam przyznaje, że nie wie co przyniesie przyszłość, zwłaszcza, że ręką nie jest jeszcze do końca sprawna i najprawdopodobniej nigdy nie będzie. Ale kierowca się nie poddaje - rajdy (kolejny już za tydzień) mają być kolejnym krokiem rehabilitacji, co będzie na jej finiszu - pokaże przyszłość.
Bobby pewnie by nas zbił gdybyśmy podeszły i spróbowały go przytulić, ale na to właśnie mamy w momencie największą ochotę. Póki co musimy zadowolić się materiałem wideo: