10. Powód "bo sprawiedliwość musi być i już"... A sprawiedliwość będzie wtedy, kiedy to po trofeum sięgnie drużyna, która włożyła w to największy wysiłek, która harowała na to dzień i noc, trenowała systematycznie i ciężko, która poświęciła dla tego, krew, pot i łzy. Nawet jeśli z reguły były to łzy ze śmiechu, bo któryś z kolegów właśnie został znienacka ciosem karate powalony na ziemię.
9. Powód ekonomiczny: Niby UEFA to nienarzekająca na biedę organizacja, niby zarabia na tym turnieju grube miliony, ale wiadomo jak to jest w dzisiejszych czasach kryzysu - każdy chce oszczędzać na czym się da. A tak, przy zwycięstwie Hiszpanów UEFA z rachunku odpadłyby jej gaże dla fotografów mających upamiętnić celebrację tytułu, huczne świętowanie i inne części fiesty. Hiszpanie sami udokumentowali by ją najlepiej i nie dość że za darmo, to jeszcze z jaką przyjemnością.
8. Powód natury statystycznej:
a) La Roja pozostaje niepokonana od jedenastu meczów ME, co nie udało się dotąd nikomu,
b) La Roja ma passę dziewięciu spotkań w fazie pucharowej wielkiej imprezy bez porażki,
c) Cesc Fabregas jest obecnie tak piękny, jak nie był dotąd nigdy
Cesc AP/Gero Breloer
7. Powód natury psychologicznej: Dzisiaj rano na lotnisku w Kijowie wylądował samolot z Davidem Villą, który w loży honorowej obejrzy ten mecz. Jak to wpłynie na losy spotkania? Ano, a) będzie swoją obecnością moralnie, duchowo i estetycznie wspierać swoich kolegów na boisku, b) nie znamy takiej osoby, która nie przeraziłaby się wizją biczfejsa Króla Biczfejsów i chyba sędzia tego spotkania nie będzie taką pierwszą, oraz c) w razie niepomyślnych zdarzeń sam może wkroczyć na boisko i jeszcze zostać Królem Strzelców turnieju.
6. Powód natury historycznej: Choć osobiście nie należę do tego typu osób, które twierdzą że wydarzenie sprzed kilku wieków mają jakikolwiek wpływ na wpadnięcie piłki do bramki w wieku obecnym, to jednak wciąż są osoby, dla których to naprawdę się liczy. Pozwolę więc dla nich przypomnieć, że Hiszpania na wielkim turnieju, w fazie pucharowej i z emocjami przeciwko Włochom już grała. Było Euro 2008, był z dużym ciśnieniem, bo z karnymi, ale to był ten wieczór w którym hiszpańska piłka wkroczyła na świeżkę zwycięstwa i chwały z której nie schodzi do dziś. Całkiem optymistycznie, co?
5. Powód będący jednocześnie szantażem moralnym: No chyba po tym.... innego wyjścia nie mają.
4. Powód "musimy to zobaczyć!!!" : Kanapka Mistrzostwo Europy-Mistrzostwo Świata-Mistrzostwo Europy nie udała się jeszcze żadnej drużynie narodowej w historii, co daje nam powód, by myśleć, że jeżeli Vicente del Bosque już się to uda, to jedynym godnym i słusznym sposobem świętowania będzie... tadam.. tadam... sprawienie, że wujek google będzie znał odpowiedź na to zapytanie...
3. Powód natury estetycznej: Ikerowi do twarzy i z Pucharem Europy i ze zwycięstwem.
Zresztą nie tylko jemu:
2. Powód logiczny: Zgodnie z odwieczną tradycją każdy z wielkich turniejów piłkarskich, każdy musi mieć swoją niespodziankę, swoją własną historię, swoje oryginalne "coś" które będzie przychodzić nam na myśl przez lata, gdy pomyślimy "Euro 2012". Euro 2004 zdemolowali jeden-zerowi Grecy, Euro 2008 miało objawienie w postaci Rosjan, więc czemu EURO 2012 nie miałaby wygrać drużyna, która praktycznie gra bez napastnika w składzie? To by dopiero była "hot" ciekawostka do wszystkich albumów/książeczek/roczników
1. Powód ostateczny:
VAMOS ESPANA!!!!