Laurent Blanc komplementuje drużynę del Bosque, nobliwy Hiszpan odwdzięcza się tym samym, a my przypominamy sobie ostatnie starcie tych drużyn... Na mundialu w 2006 roku. Nikt wtedy nie marzył jeszcze o balejażach Torresa, Fabs był taaaaki młodziutki, Pikuś i Silva spadali z dywanu na podłogę gdzieś w juniorach i tylko Villa był już Villą, który zdobył jedyną bramkę dla Hiszpanii w tamtym meczu!
Ale jaka to była Francja! Bez pięknego Gourcuffa czy Girouda, ale z weteranami, wobec których słowo "szacunek" cisnęło się na usta bardziej niż "zachwyt", choć w przypadku Zizou były to oba te słowa. Hiszpanie przed meczem mówili o odesłaniu francuskich gwiazd na emeryturę, gwizdali podczas Marsylianki, zaczęli od strzelenia gola, ale potem zostali srogo skarceni:
Jak będzie dziś wieczorem? Zemsta, czy powtórka z historii? Wasze typy?