Wprawdzie Andy Carroll, Theo Walcott i Danny Welbeck udowodnili ostatnio, że bez Rooneya radzą sobie całkiem nieźle, ten zaś udowodnił na dwóch ostatnich turniejach, że niekoniecznie jest aż takim wzmocnieniem dla kadry jakby chciał, albo jak był w 2002 czy 2004, ale trudni chyba nie cieszyć się na jego powrót. Przynajmniej dwie z nas się cieszą, on się cieszy i Nike też się cieszy. I trochę przestrasza:
No to dajesz Roo, dajesz, tylko pamiętaj chcemy, żeby było jak tutaj:
...a nie jak tutaj...