Leśmian na dziś

Nie ma lepszego podsumowania polskiej przygody z Mistrzostwami Europy 2012, niż pewien wiersz Leśmiana.

Dwunastu braci, wierząc w sny, zbadało mur od marzeń strony,

A poza murem płakał głos, dziewczęcy głos zaprzepaszczony.

(Bracia to nasi, Dziewczyna to ćwierćfinał)

I pokochali głosu dźwięk i chętny domysł o Dziewczynie,

I zgadywali kształty ust po tym, jak śpiew od żalu ginie...

Mówili o niej: "Łka, więc jest!" - I nic innego nie mówili,

I przeżegnali cały świat - i świat zadumał się w tej chwili...

Porwali młoty w twardą dłoń i jęli w mury tłuc z łoskotem!

I nie wiedziała ślepa noc, kto jest człowiekiem, a kto młotem?

"O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!"

- Tak, waląc w mur, dwunasty brat do jedenastu innych rzecze.

(To Robert Lewandowski strzelający gola z Grecją)

Ale daremny był ich trud, daremny ramion sprzęg i usił!

Oddali ciała swe na strwon owemu snowi, co ich kusił!

(To bramka wyrównująca Salpingidisa)

Łamią się piersi, trzeszczy kość, próchnieją dłonie, twarze bledną...

I wszyscy w jednym zmarli dniu i noc wieczystą mieli jedną!

Lecz cienie zmarłych - Boże mój! - nie wypuściły młotów z dłoni!

I tylko inny płynie czas - i tylko młot inaczej dzwoni...

(To mecz z Rosją i gol wyrównujący Błaszczykowskiego)

I dzwoni w przód! I dzwoni wspak! I wzwyż za każdym grzmi nawrotem!

I nie wiedziała ślepa noc, kto tu jest cieniem, a kto młotem?

"O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!"

- Tak, waląc w mur, dwunasty cień do jedenastu innych rzecze.

(To przed meczem z Czechami)

Lecz cieniom zbrakło nagle sił (To nasze podłamanie kondycyjne w drugiej połowie z Czechami) , a cień się mrokom nie opiera!

I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...

I nigdy dość, i nigdy tak, jak pragnie tego ów, co kona!... (To słupek w 90. minucie meczu z Czechami!)

I znikła treść - i zginął ślad - i powieść o nich już skończona!

Lecz dzielne młoty - Boże mój - mdłej nie poddały się żałobie!

I same przez się biły w mur, huczały śpiżem same w sobie!

Huczały w mrok, huczały w blask i ociekały ludzkim potem!

I nie wiedziała ślepa noc, czym bywa młot, gdy nie jest młotem?

"O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!"

- Tak, waląc w mur, dwunasty młot do jedenastu innych rzecze.

I runął mur, tysiącem ech wstrząsając wzgórza i doliny! Lecz poza murem - nic i nic!

Ni żywej duszy, ni Dziewczyny!

Niczyich oczu ani ust! I niczyjego w kwiatach losu!

Bo to był głos i tylko - głos, i nic nie było oprócz głosu!

(No nie ma tego Ćwerćfinału dla nas, nie ma)

Nic - tylko płacz i żal i mrok i niewiadomość i zatrata! Takiż to świat!

Niedobry świat! Czemuż innego nie ma świata?

(To jest sto razy ważniejsze i zasadne pytanie niż 'To be or not to be')

Wobec kłamliwych jawnie snów, wobec zmarniałych w nicość cudów,

Potężne młoty legły w rząd, na znak spełnionych godnie trudów.

I była zgroza nagłych cisz. I była próżnia w całym niebie!

A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebie?

No właśnie. Żadnych drwin. Dziękujemy, chłopcy.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.