Z archiwum H: żartownisie, casanovy i inne atrakcje zgrupowania

Czyli specjalnie dla Was, może nie koniecznie na żywo, ale z emocjami, jakby na żywo była, relacja ze zgrupowania hiszpańskiej reprezentacji w Austrii, gdzie oprócz wyciskania siódmych potów, szlifowania formy na EURO i pokonania Serbiii w jednym z meczów towarzyskich 2:0, Wasi ulubieńcy robili tez kilka innych uroczych rzeczy.

*** Na początek jednak ustalmy co ustalić trzeba. Pan Idealny zadowolony jaką pozycję w świecie uzyskała pierwsza promowana przez niego poza (rączki na bioderkach) postanowił stanąć przed kolejnym wyzwaniem i rozpocząć promowanie nowej. Pamiętacie focię z Camp Nou z chilloutem na trybunach "like a boss"?

Ten sposób siedzenia właśnie dostał od Xabiego etykietkę "wszystkie prawa zastrzeżone"...

embed

..kiedy reszta La Roja niczego się nie domyślając oglądała zmagania Athleticu i Barcelony w Pucharze Króla.

Ten tydzień był jednak jeszcze bardziej pracowity dla Hiszpana - no wiecie, dziewczęta - sesja dla czerwcowego wydania hiszpańskiego GQ sama się nie zrobi.

embed

Eh, dzień jak co dzień, Xabi piękny jak zawsze.

*** Ale weźmy kilka głębszych oddech, zostawmy idealny świat idealnym ludziom i przejdźmy do wcześniej wspomnianych rzeczy uroczych, na których szczycie plasuje się rozkwitanie bromance'ów. Jeśli istnieje bardziej niebanalne/rozkoszne/wzruszajace połączenie niż gorącokrwisty Ramos i najpiękniejsze speszone spojrzenie tej planety, Jesus Navas, to dajcie nam znać. Tymczasem zajmiemy się wzdychaniem nad pięknem tego obrazka i splecionych w czułym geście dłoni...

Sergio Ramos (L) and Jesus Navas Sergio Ramos (L) and Jesus Navas  AFP/GETTY IMAGES/ALEXANDER KLEIN

No tak, Sergio, taki z Ciebie casanova? A co z Fernando? Poszedłł w odstawkę? Już nie pamiętasz kto jest twoim ulubionym partnerem do słitfoci na zgrupowaniach?

Cóż, Fernando, biedaczek, musiał zadwolić się jedynie wspólnym spacerem...

embed

*** Mówiąc o Fernando, nam osobiście już dawno znudziły się narzekania apropos maślanego garnka, który z dumą nosi na głowie od tygodni, sam winowajca bowiem nie reagował i pozostawał niewzruszony. Teraz okazuje się, że być może dlatego, że sam sobie nie zdawał sprawy z powagi sytuacji i zbrodni jaką każdej minuty popełniał wobec swojej ciachowości. Jak to jednak mawiają, lepiej jednak późno niż później - Dziedziak przejrzał się przypadkowo w mijanej w drodze na konferencję prasową szybie. I się chłopak przeraził.

embed

Na szczęście istnieje niepisane prawo, że osoby z liczbą piegów przekraczają okrągły milion, z takim uśmiechem jakimi rzucał w stronę dziennikarzy na owej konferencji...

embed
embed

...tacy ludzie mogą mieć maślany garnek na głowie, mogą nawet mieć tłustą grzywkę z tego maślanek garnka, a osobą postronnym (nam) i tak będą mięknąć kolana, jak gdyby słowo "chrząstka" był im obce.

*** W ogóle atmosfera wzajemnych psikusów, uśmieszków i czułości zdołała się udzielić nawet zwykle niezwiększonemu del Bosque, który z dostępnych akcesoriów "głowa dzieciaka z eskorty" i "piłka" stworzył najlepszą zabawę świata.

embed
embed

A to żartowniś jeden.

*** Dobra atmosfera, dobrą atmosfera, ale z taką imprezą jak Mistrzostwa Europy przelewek nie ma. Trzeba się spiąć, zakasać rękawy i trenować, trenować, trenować. W pocie czoła i do utraty tchu. Albo po prostu wskazując na barana kolegom i organizując grupowe tulenie...

embed
embed
embed

Po pierwsze: kurcze, jakoś nie możemy przywyknąć do tych błękitów

Po drugie: Co się Torresowi dziwić, według wikipedii Pepe Reina waży 92 kg. True story.

Po trzecie: <3333333

*** Tymczasem jedną z atrakcji czekających na naszych hiszpańskich byczków okazały się być warsztaty pt."poczujcie, co czeka Was w Polsce" z gwoździem programu, czyli symulacją sytuacji w której jeden z Hiszpanów odważy się na tak ryzykancki krok jak wychylenia nosa zza drzwi pokoju w hotelu w Gniewinie.

embed

Zero realizmu w tych warsztatach. Co to jest taki lekko rozentuzjazmowany mało liczny tłumek w porównaniu z tym co czeka ich naprawdę.

P.S. To co prawda nie miało miejsca w Austrii, ale parędziesiąt kilometrów na południowy zachód, a Andres Iniesta pełnił wtedy jeszcze swoje obowiązki klubowe, a nie reprezentacyjne, ale Wielka Oficjalna Premiera Pierworodnej Andresa Iniesty w blasku reflektorów Camp Nou jest czymś, dla czego warto nagiąć wszelkie zasady. Nawet jeśli nie możemy się zdecydować, czy na tym zdjęciu to ona jest bardziej rozkoszna, czy jej tatuś.

embed

Nieważne, efekt i tak jest ten sam.

embed
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.