Chyba nie spodziewałybyście się, że tego rodzaju zdjęcie może mieć jakikolwiek rozsądny tytuł?

Że w ogóle może mieć cokolwiek rozsądnego.

Ale ponieważ system nie pozwala nam zapisać artykułu bez treści wybaczcie, że postawimy jakieś randomalne znaczki *&^#@! symbolizujące naszą epistemiczną, werbalną i jakąkolwiek inną bezradność wobec objawionej po raz kolejny Doskonałości Pana Idealnego.

Wydawać by się mogło, że powinnyśmy być już uodpornione, że wszystko co najpiękniejsze i najbardziej xabiowe już widziałyśmy , że bez przesady, to po prostu kolejne czarno-białe zdjęcie idealnej szczęki, perfekcyjnie dwudniowego zarostu, zabójczo przymrużonych oczu i nienagannego garnituru. Wielkie mi mecyje, Xabi, been there, done that.

Ale nie. Bo to Xabi. Więc leżymy na podłodze, gwiazd szukamy przewodniczek łodzi, nigdzie nie widać drogi i kurhanu, i zapominamy wszystko jaka epoka, jaki wiek, jaki rok i jaka godzina kończy się a jaka zaczynaaaaaaaaa (Xabi, co zrobiłeś, kazałeś nam zmiksować Stachurę z Mickiewiczem, to straszne, wody, wody, tlenuuu...)

Spokojnie, oddychajmy.

Oczywiście zdjęcia pochodzą z kampanii dla Hugo Bossa. I nie, nie czekamy na duecik z Kubą , chcemy żyć, chcemy mieć paznokcie, chcemy potrafić spojrzeć  z sympatią na jakiegokolwiek innego przedstawiciela męskiego gatunku nie będącego Xabim A.

10 filmów, w których powinien zagrać Xabi Alonso >>

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.