Niektórzy uważają, że dziś poznamy zwycięzcę Ligi Mistrzów

Ale tylko niektórzy. Inni sądzą, że skoro Chelsea udało się już tyle, to uda się jej teraz wszystko. Jeszcze inni, że nad londyńczykami wisi klątwa, i ktokolwiek zwycięży dziś wieczorem, sprawi tęgie lanie Niebieskim. Co najmniej jedna z nas nie jest o tym wcale przekonana, pewne jest jednak, że za kilka godzin poznamy drugiego finalistę Ligi Mistrzów. Czujecie te emocje?

Podobno na Santiago Bernabeu rozpęta się piekło. Podobno w szatni, na korytarzach klubowych, w stołówce i na ulicach Madrytu najczęściej używanym słowem jest "Decima" - oznaczająca dziesiąty europejski triumf Realu. Ale Bayern będzie bardzo, bardzo chciał zagrać na własnym stadionie w charakterze finalisty Ligi Mistrzów i mocno osłodzić sobie ligową porażkę. Jest zresztą bliżej upragnionego celu - u siebie wygrał 2:1.

Większość ekspertów uważa, że Chelsea do tego stopnia wykrwawiła się w półfinałach (w finale nie zagrają Terry, Ivanović, Ramires - wybitna postać w całym dwumeczu, nie wiadomo co z Cahillem, w obronie będzie chyba musiał zagrać Drogba), że ktokolwiek wygra dzisiejsze spotkanie może już ogłosić się triumfatorem Ligi Mistrzów. Czy rzeczywiście? Nie skreślałybyśmy tak szybko Niebieskich, przytrafiło im się w tym sezonie LM tyle cudowności, że wszystko może się jeszcze wydarzyć... pytanie tylko, czy zmierzą się z bawarską czy madrycką potęgą?

Komu dajecie większe szanse? Komu będziecie kibicować?

PS. W galerii zdjęcia z treningów.

Więcej o:
Copyright © Agora SA