Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Ferrari dopiero od tego sezonu zezwoliło swoim kierowcom na prowadzenie kont na Twitterze (nareszcie!). I się zaczęło... od bury i dochodzenia:
Fernando idzie w gracza zespołowego: Żaden z nas (po czym szybko zrzuca winę na pana od opon w Ferrari, zasłaniając się jeszcze zeznaniami Felipe).
Bejbi nie jest już tak miły i czym prędzej donosi na kolegę: Widziałem faceta w żółto-niebieskim kasku [...] k. 2 po południu.
Zespół nie daje jednak najwyraźniej wiary żadnemu z kierowców i sprawca nie zostaje znaleziony. W związku z czym:
Wniosek Ciach: nieprawidłowe parkowanie Felipe i Fernando to jak widać nagminna praktyka w Maranello.
Wróćmy jednak do samych kierowców. Bejbi z zamiłowaniem wprowadza nas w tajniki swojego prywatnego życia. Obok zdjęć z kolacji z szanowną małżonką możemy znaleźć cały rozkład dnia Felipe:
Ranek: przejażdżka skuterem.
Po to by, cyt. Zanieść pieczywo do domu.
Popołudnie: Patrzcie, kto ugotował makaron!
Wieczór: Spójrzcie, gdzie skończyłem!! Felipinho zmusił mnie, żebym przyszedł...
Ktoś tu chyba coś kłamie, bo jak zauważyła jedna z nas, najsłodsze dziecko świata, gdyby miało twittera, odpowiedziałoby: Tato, wyjdź wreszcie...
Opuśćmy na chwilę Ferrari i sprawdźmy, co słychać u niedawnego króla Twittera - Jaime. Ten najwyraźniej kultywuje starą, dobrą tradycję robienia sobie słitfoci zawsze, wszędzie i z kimkolwiek tylko się da...
OK... kim jest ta pani? I czy powinnyśmy zacząć złorzeczyć?
Odetchnijmy i zajrzyjmy lepiej do Marka Webbera, który zdradził nam właśnie dość specyficzne zamiłowania, o które byśmy go nie podejrzewały:
Nasz typ: Sekrety bikini (górna półka, trzeci od prawej).
Koleijny przystanek: Heikki Kovalainen, który może nie ma najszybszego bolidu, ale nie zwalnia go to z przymusu trenowania.
Takiś pewny siebie? Ciacha przyjmują wyzwanie - jedna z nas już od czasów podstawówki zawsze była mistrzynią w podciąganiu się.
Na koniec wróćmy jeszcze na chwilę do Ferrari, gdzie w twitterowych szaleństwach kroku Felipe dotrzymuje Fernando, który (oprócz dostarczania nam słitfoci) informuje nas przede wszystkim o swoich codziennych zajęciach, wśród których wybijają się postępy w treningach:
Domyślacie się, kto płacił, nie? Wczoraj Fernando udał się tymczasem na mecz Realu Madryt na Santiago Bernabeu (my też tam byłyśmy - w myślach), gdzie wpadł na pewne znane nam świetnie ciacho na emeryturze:
Bardzo miło ze strony Zizou, że spełnił prośbę fana i zrobił sobie z nim prawie słitfocię.
Na koniec chciałyśmy przedstawić pewnego tajemniczego gościa, którego pochodzenie jeszcze nie do końca rozpracowałyśmy (obstawiamy Kraj Kwitnącej Wiśni)... Tomita to najwyraźniej wierny przyjaciel Fernando Alonso, który wędruje z kierowcą po całym świecie, oddając się licznym przyjemnościom. Zaledwie w ostatnim tygodniu Tomita pojechał do Madrytu na mecz Realu, poszedł na plażę, grał w piłkę, jeździł Ferrari i spotkał się z Raquel.
Z pewnym zaskoczeniem musimy stwierdzić, że Tomita prowadzi życie towarzyskie bogatsze od niejednej z nas.
Na tym kończy się pierwsze wydanie Raportu Specjalnego TT-F1. Teraz czekamy na doniesienia z przebiegu formułowej Wielkanocy.