Cóż, chyba czas przerzucić się na Pepsi

Tak mi, Marinie, wielkie fance Coca-coli w ten piątkowy wieczór rzecze Messi, a wtórują mu Torres, Aguero, Lampard, Drogba i Wilshere.

True story, dziewczęta. Zawsze byłam w tej coca-colowej części wszechświata, wierna czerwonej puszcze i nieugięta na wszystkie zakusy ze strony tej niebieskiej. Próbowała, owszem próbowała usilnie skusić mnie Britney obietnicą, że na szkolnych dyskotekach będę potrafiła wyginać się jak ona, potem jeszcze silniej próbował Beckham-seksowny kowboj skusić na kilka wspólnych podbojów na Dzikim Zachodzie, ale.... to wszystko na nic.

Aż do dziś, uroczystego dnia, kiedy przyszedł czas, by powiedzieć: Stop! Basta! Coca-cola może sobie być smaczniejsza, może mieć uroczą kolekcję stadionową, ale i tak zdecydowanie smaczniejszy jest Torres, a Jacky bardziej uroczy. I ja, i Coca-cola musimy wziąć to na klatę.

Pepsi bowiem poszła na całość/sięgnęła po broń najcięższego kalibru/postanowiła powalić nas na kolana i sprawić, że nie podniesiemy się z nich przez kilka tygodni. Wybierzcie sobie co chcecie. Takiej plejady gwiazdy w jednej reklamie (niebędącej dziełem Nike) nie widziałyśmy od bardzo dawna, ba!, nawet nasza raczej odważnie wybujała wyobraźnia nie zamarzyłaby o postawieniu Leo Messiego, Sergio Aguero, Fernando Torresa, Jacka Wilshere, Franka Lamparda i Didiera Drogbę w jednym miejscu, na powierzchni dwóch metrów kwadratowych.

Taką wyobraźnię na szczęście mieli spece od PRu tego amerykańskiego koncernu, którzy nie tylko wpadli na taki pomysł, ale wprowadzili go w życie, zapraszając wszystkich tych panów do udziału w najnowszej kampanii "Kick in the mix". Oczywiście inna opcja niż zrealizowanie spotu z rozmachem godnym obsady nie była brana pod uwagę, jest więc koncert, energetyzująca muzyka, dziki tłum ludzi, confetti i....jedna niewinna wypełniona puszkami Pepsi lodówka, o karkołomne dotarcie do której się właśnie tutaj rozchodzi. A puenta, cóż, to symboliczne odniesienie do rzeczywistości - co by pozostała piątka z piłką nie wyprawiała, na końcu i tak wygrywa Leo Messi.

Unoszący się na lodówce Leo Messi <3

P.S. Rozumiem, że nie wszyscy są tak podatni na urok miniaturowego Sergio A. jak ja, albo że Torres w tej fryzurze wygląda jak chałturzący po godzinach informatyk, ale...co by nie było, jak by nie było, tak wciąż wygląda mój raj.

embed
embed
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.