To musiały być wyjątkowe urodziny. Zapraszasz kolegów do restauracji i spotykasz w niej bramkarza swojej ukochanej drużyny? My byśmy długo zastanawiały się, jak "przypadkowo" podejść do gwiazdy, na szczęście koledzy jubilata byli na tyle młodzi i odważni, że bez trudu nawiązali rozmowę.
Wojtek chętnie rozdawał autografy i pozował do zdjęć. Co więcej, opuszczając restaurację , zapłacił rachunek także za przyjęcie dzieci. Zrobił to po cichu i bardzo subtelnie. O geście Polaka uczestnicy tego wydarzenia i ich rodzice dowiedzieli się po fakcie, gdy nie było go już w lokalu.
To tym bardziej awesome! W końcu to dziecko powinno być bohaterem wieczoru. A my tak sobie pomyślałyśmy, że gdyby ktoś wiedział gdzie w dniu naszych urodzin będzie stołował się Jenson...