Biczfejs na środę tym razem w czwartek

Czyli jak to Król swoich giermków biczfejsy strzelać uczył.

*** Uwierzcie nam dziewczęta na słowo, gdyby to od nas i naszego poczucia estetyki zależało "Biczfejs na środę" zaczynałby się, kontynuował, wciąż kontynuował i kończył wystąpieniem Króla. Nie zależy jednak od nas, zależy od równouprawnienia i niechęci do hamowania rozwoju młodych talentów, więc...mogąc wybrać jedynie jedną z tych czterech opcji, wybieramy pierwszą - zaczynanie z wystąpieniem Króla.

A król występuje dziś w asyście dwóch wierni trwających po jego bokach giermków, którzy z całych swoich (i swoich mięśni mimicznych) sił starają się dorównać mu w jak najbardziej poruszającym przekazaniu swojego zdegustowania zgromadzonym widzom.

embed
embed

Chylimy czoła, szepczemy "me gusta", padamy na kolana i bijemy pokłony - robimy wszystko co oddaje najwyższy podziw. A i tak czujemy że to za mało, by wyrazić nasze odczucia odnośnie powyższych gifów.

P.S. Ibi, no no, kto by pomyślał <3

*** Kontratak, nie, stop, delikatna próba kontrataku (a skontratakować Króla mógłby tylko sam Król) nadchodzi prosto z zielonej murawy Santiago Bernabeu i jest sprezentowana przez pokerfejs . Co to takiego, a raczej kto? Nasz kochany Gonzalito, który z bezczelną premedytacją wykorzystuje przypadłość wszystkich tzw. "wesołków" uśmiechających się i żartujących bez przerwy - wystarczy, że zrobi jednego, malutkiego, kilkusekundowego biczfejsika, a my...boimy się dziesięć razy bardziej niż gdyby zrobił go ktokolwiek inny.

embed

Ne ma to jak bitchface Gonzalo (:

Ciekawi nas tylko co się stało. Bo kiedy Higuain strzela biczfejsa to wiemy, że coś zdecydowanie się dzieje.

*** Zmieniamy całkowicie dekoracje, miejsce, kostiumy dyscyplinę sportu i wkraczamy w mroźny świat skoków narciarskich. Wiemy, wiemy, prędzej spodziewałyście się Davida Villi na belce skoczni niż skoczków w "Biczfejsie na środę", ale cóż, życie zaskakuje, Bjoern Einar Romoeren zaskakuje jeszcze bardziej. Oto bowiem nasz dzisiejszy bohater, który jednym symbolicznym wygięciem ust w podkówkę pod kątem (na oko) 140 stopni, wprowadza swoich kolegów po fachu w mroczny świat, gdzie mięśnie twarzy wyładowują frustrację dnia codziennego.

aa a

(za podesłanie "BER'owego biczfejsa dziękujemy serdecznie hohi )

*** Wracamy jednak do piłki i na murawę, gdzie czeka na nas nie lada niespodzianka. Właściwie to może nie niespodzianka, to zbyt delikatne słowo, by zapowiedzieć uczucia, jakie będą za chwilę Wami targać, może więc po prostu "permanentny szok"? Dacie wiarę, że w "Biczfejsie na środę" ukaże się gif zawierający Holgera Badstubera, na którym to nie Holger Badstuber jest osobą wyrażającą swą wyższość nad światem za pomocą wymownego uniesienia górnej wargi?

embed

No to się pojawił.

embed

Nie ma już nic pewnego na tym świecie, nie można nikomu ufać, nawet mięśniom twarzy Holgera, ale....jak tak się dobrze przyjrzeć Huntelaarowi to tak znowu źle mu nie wyszło to zastępstwo. Całkiem ładny debiut.

*** Dawno niewidziany, jeszcze dawniej w tej rubryce, jeden z pionierów biczfejsa na europejskich boiskach powraca w wielkim stylu. Blask chwały otacza jego osobę, fanfary donośnie grają, rączki na biodrach dumnie się opierają...a on...a on otwiera usta w tylko sobie znany złowieszczy sposób, który zatrzymuje wodę w rzekach i krzyk na ustach niewinnych dzieci,

embed

Cześć, Zlatan.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.