Ojej. Trochę nam smutno, bo Roberto Carlos zakończył karierę

A trochę jesteśmy zaskoczone, bo zapomniałyśmy, że wciąż gdzieś grał.

Być może ostatnie lata Roberto Carlosa nie zapisały się złotymi zgłoskami w historii futbolu, ale szczerze mówiąc mało nas to obchodzi, gdyż lewy obrońca z Brazylii jest jednym z niekwestionowanych bohaterów naszej młodości. I basta! Gdybyśmy kiedyś chciały napisać tekst o jedenastce najlepszych piłkarzy, którzy grali "za naszych czasów" chyba właśnie z pozycją lewego obrońcy miałybyśmy zdecydowanie najmniej problemów. Roberto Carlos był piłkarskim bogiem. I prawdopodobnie jednym z najsympatyczniejszy i najpogodniejszych piłkarzy na świecie.

W ponad 600 ligowych spotkaniach w ciągu swej długiej kariery zdobył aż 83 bramki, to jak na obrońcę wyczyn. Był etatowym wykonawcą rzutów wolnych w Realu i reprezentacji Brazylii. Po dwa razy zdobywał mistrzostwo i puchar swojej ojczyzny, pięć razy był mistrzem Hiszpanii, trzy razy zdobywał Puchar Mistrzów, był też mistrzem i wicemistrzem świata. Jego niewiarygodny gol zdobyty w towarzyskim meczu z Francją w 1997 przeszedł do historii i doczekał się licznych analiz inżynieryjno-matematyczno-mistycznych.

Teraz Roberto strzelać już nie będzie. Będzie uczył strzelania piłkarzy Anży Machaczkała, gdzie powiesił korki na kołku i został asystentem. Jeśli los jest sprawiedliwy, za kilka lat Roberto wróci na szczyt jako wielki trener. A póki co - Simply The Best!

No dobrze. Teraz przyznamy się, za co tak naprawdę, naprawdę, naprawdę uwielbiamy Roberto Carlosa :P

Szkoda, że nie potrafimy znaleźć tej reklamy po polsku, ale i tak można się domyśleć o co chodzi. Kochałyśmy ją.

Więcej o:
Copyright © Agora SA